OSTATNIA DESKA RATUNKU I DROGA DO ŚWIĘTOŚCI

Ręce trzymającej się pary.
Archiwum KAI

Dn. 5 września w Centrum Medialnym Katolickiej Agencji Informacyjnej odbyła się konferencja prasowa zatytułowana „Ostatnia  deska ratunku  i  droga do świętości, czyli Spotkania Małżeńskie po 40 latach”. Złożyły się na nią wypowiedzi:

– Irena i Jerzy Grzybowscy, Spotkania Małżeńskie wobec nowych wyzwań w duszpasterstwie,

– Urszula i Mikołaj Pstrągowscy, Wieczory dla Zakochanych, czyli przedmałżeński kurs przeciwmałżeński,

– Andżelika i Sławomir Kostarscy, Rozwiedzeni  w nowych związkach  i  ich nadzieja odzyskana,

– o. Mirosław Pilśniak OP, Co robi kapłan wśród małżeństw?

Zamieszczamy teksty tych wypowiedzi.

Irena i Jerzy Grzybowscy, Spotkania Małżeńskie wobec nowych wyzwań w duszpasterstwie.

 

Jerzy:  Najczęściej  obecnie wymieniane wyzwania w duszpasterstwie to:

– kwestia właściwego przygotowania do małżeństwa, problem tzw. kursów przedmałżeńskich

– potrzeba grup wsparcia dla małżeństw w budowaniu trwałego związku i kształtowania umiejętności

radzenia sobie z kryzysami

– kryzysy w małżeństwie i rozpad małżeństw często w pierwszych latach po ślubie

– rosnąca liczba związków nieformalnych

-duszpasterstwo związków niesakramentalnych, zarówno tych z przeszkodami do zawarcia ślubu

kościelnego, jak i bez takich przeszkód;

– przygotowanie kapłanów  do pracy wśród małżeństw;

– kwestia wiary, która bądź jest zbyt słaba, by wesprzeć pojawiające się problemy, bądź słabnie w

obliczu tych problemów.

A słowem kluczowym, które coraz częściej pojawia się w tym kontekście jest towarzyszenie.

Wszystkie te tematy są w centrum uwagi Spotkań Małżeńskich od 40 lat. Spróbujemy je zarysować w czasie naszej prezentacji. Zaczniemy od kwestii budowania trwałego związku i zdolności radzenia sobie z kryzysami.

Wszyscy, którzy zamierzają żyć w małżeństwie, lub już w nim żyją, pragną związku trwałego i szczęśliwego. Okazuje się to jednak bardzo trudne z uwagi na nasze odmienne  osobowości, niekiedy hierarchię wartości, poglądy, opinie, oczekiwania. Powszechnie nie umiemy ze sobą rozmawiać. To właśnie z braku tej umiejętności rodzą się konflikty i kryzysy. Spotkania Małżeńskie od ponad 40 lat proponują taką formę dialogu. która pozwala z jednej strony budować i rozwijać trwały związek, a z drugiej strony traktować powstałe napięcia i konflikty jako szansę rozwoju i pogłębienia miłości. Okazały się szczególnie owocne dla małżeństw w kryzysie. Prowadzone przez nas rekolekcje i inne formy naszej pracy pozwalają popatrzeć na swój związek inaczej niż poprzez utarte schematy, opinie o współmałżonku. Pozwalają rozpoznać, ze można być razem, a nie obok siebie. przezwyciężyć rutynę we wzajemnych kontaktach, a nawet kryzys, który jest równią pochyłą do rozwodu.

To nie propaganda sukcesu naszych rekolekcji. To podsumowanie świadectw tysięcy małżeństw, które w nich uczestniczyły.

Irena: Wśród wielu listów jakie otrzymujemy po rekolekcjach był m.in. taki:

– Rok temu nasze małżeństwo było na dnie. Nie pomogły terapie psychologiczne. Nie mieszkaliśmy już razem. Pojawiła się też inna osoba. Pragnęłam odbudowy naszego małżeństwa, ale na jakichś nowych zasadach, wzorcach. Rekolekcje dały nam możliwość przebaczenia sobie nawzajem wyrządzonych krzywd. Wróciłam szczęśliwa, umocniona wiarą, świadectwami małżeństw prowadzących, pełna optymizmu, wiary, nadziei. Wróciliśmy do siebie, choć nie było to łatwe. Pomimo trudności, stosując jeszcze nieudolnie zasady dialogu małżeńskiego, razem z mężem pracowaliśmy nad tym, by podźwignąć się. Dziś w naszym małżeństwie są zupełnie inne relacje niż kiedyś. Rozmawiamy na trudne tematy, jesteśmy otwarci na siebie. Stale pracujemy nad lepszym zrozumieniem siebie nawzajem. Kryzys zbliżył nas także do Boga.

– Nauczyliśmy się rozmawiać – to jedno z najczęstszych świadectw.

Jerzy: Takich listów otrzymujemy wiele  od ponad 40 lat. Część z nich składa się na Księgę Świadectw. Część, bo wiele doświadczeń pozostaje w intymnej relacji małżonków. A to, że wciąż są nowi uczestnicy, mówi o tym, że te rekolekcje są potrzebne, że poruszają problemy i odpowiadają na potrzeby jakie przeżywają małżeństwa. Wycofane z sądów wnioski rozwodowe są  bardzo szczególnym świadectwem.

Te rekolekcje są ważne także dla małżeństw, które nie wyjechały z nich szczęśliwe i radosne i wiedzą, wiedzą, że nie potrafią jeszcze zbudować związku na miarę swoich oczekiwań.  Ale mają punkt oparcia. Wiedzą, że nie warto rezygnować, że nie warto dezerterować z małżeństwa. Że kryzys jest normalnym zjawiskiem w relacjach międzyludzkich i może być szansą rozwoju więzi dwojga. I że to budowanie, czy też odbudowywanie więzi, to jest proces.

Irena: Nie chodzi tylko o małżeństwa w kryzysie. Częste są wypowiedzi w rodzaju: Nie  przeżywamy poważnych  konfliktów, ale poznaliśmy się znacznie głębiej niż dotychczas, ten czas zbliżył nas do siebie tak, jak nigdy nie pomyślałbym, że może to się dokonać w ciągu dwóch dni. Tym niemniej my bardziej obawiamy się o więź małżeńską par, które mówią, że u nich wszystko jest OK, niż tych, które przyznają się do trudności i chcą poprawy komunikacji.

Drogą do niego jest przede wszystkim praca własna małżonków.  W czasie wszystkich naszych zajęć oni pracują we dwoje inspirowani przez odpowiednio do tego przygotowane małżeństwa i kapłana.  Dzięki temu mogą wyjść z rutyny, z niewoli emocji, schematów i opinii o sobie nawzajem, mają okazję przezwyciężyć lęk przed otwarciem się na siebie.  Popatrzeć na swój związek w sposób nowy, jakby z boku, a równocześnie bardzo od wewnątrz. Prowadzący  stwarzają im klimat bezpieczeństwa, w którym możliwa jest rozmowa na tematy trudne. Prowadzący  towarzyszą uczestnikom w ich własnych zmaganiach ze sobą i ze sobą nawzajem. Chodzi zresztą „zmagania pozytywne”, gdyż siłą Spotkań Małżeńskich jest dostrzeganie w sobie samym i w sobie nawzajem dobra. Uczestnicy mają możliwość  pogłębienia więzi z Bogiem, jako Osobą. Po naszych zajęciach, wielu przygotowujących się do małżeństwa mówi, że nareszcie zrozumieli co to jest sakrament małżeństwa. Przystępują do sakramentów po wielu latach niepraktykowania. To ma wymiar ewangelizacyjny. Wiele małżeństw po rekolekcjach mówi, ze to, co przeżyli byłoby niemożliwe bez działania Bożego.

Jerzy: Wielu uczestników mówi, że Spotkania Małżeńskie, a przede wszystkim inspiracja do dialogu z samym sobą, pozwala im na odkrycie swojej tożsamości, tożsamości jako mężczyzny i kobiety. To jest szczególnie ważne wobec ekspansji  ideologii gender.  Mówią o przywróceniu godności ich małżeństwu.

Dialog, który prowadzi do decyzji w miłości, dialog wolny od masek i pozorów jest najgłębszą potrzebą człowieka. To nie jest jakaś technika, czy – jeszcze gorzej: psychotechnika. To nie jest tylko jakiś wydzielony z codziennego kołowrotka czas na dialog,  choć jest on bardzo potrzebny.  Dialog to jest styl życia, sposób bycia w codzienności. W dialogu opisanym w Spotkaniach Małżeńskich, realizuje się przykazanie miłości Boga i bliźniego (por. Mt 22,37-40). Małżeństwa na naszych zajęciach, a także przygotowujący się do małżeństwa, odczytują, że poprzez taki dialog realizuje się przesłanie Jezusa „Trwajcie w miłości Mojej” (J 15, 9b). Ikona. Małżeństwa, ale i kapłani  po uczestniczeniu w naszych podstawowych programach są inspirowani do trwania w takim dialogu   przez uczestniczenie w różnych programach dalszej formacji. W ten sposób są zapraszani na drogę do świętości,  bo sakrament małżeństwa i kapłaństwa też realizuje się w dialogu.  Miłość w ogóle realizuje  się w dialogu i decyzjach w wyniku tego dialogu podjętych.

Każdy może skorzystać z tych warsztatów rekolekcyjnych na tyle na ile potrafi, w różnych miejscach swojej drogi, procesu duchowego rozwoju. Skorzystały z nich małżeństwa sprzątaczy i profesorowie uniwersytetu, ludzie z wykształceniem podstawowym i wyższym, zaangażowani w różne wspólnoty religijne i deklarujący się jako niewierzący. Wszystko zależy języka jakim będziemy mówić i od naszej otwartości na człowieka. Od zdolności przezwyciężania w sobie rutyny, schematów, także duszpasterskich.  

To takie lekkie potrząśnięcie w miłości. My sami go też doświadczyliśmy.

Pomagają w tym wszystkim zasady dialogu. Bo zawsze  można bardziej słuchać niż mówić, bardziej rozumieć  niż oceniać, próbować dzielić się, a nie dyskutować i robić  kroki w stronę pełnego przebaczenia. Bo przebaczenie jest procesem.

Już po kilku latach istnienia Spotkań Małżeńskich na zakończenie rekolekcji pojawiły się wypowiedzi starszych wiekiem uczestników: Gdybyśmy przez takie rekolekcje przeszli zaraz po ślubie, albo jeszcze przed małżeństwem, to nasze życie potoczyłoby się w zupełnie inny sposób. I to była inspiracja do stworzenia programu Wieczorów dla Zakochanych.

Chodzi też o związki nieformalne i małżeństwa zawarte tylko cywilnie. Cytuję świadectwo jednej z par: „Spotkania Małżeńskie w sposób zasadniczy zmieniły nasze życie. Po uczestniczeniu w nich zaczęliśmy więcej rozmawiać ze sobą, zaczęliśmy patrzeć na siebie zupełnie z innej strony. Zmienił się mój  stosunek do wiary, do Boga. Po Spotkaniach Małżeńskich zawarliśmy sakramentalne małżeństwo. W ten sposób pogłębiły się nasze relacje z Bogiem.

Ktoś  inny napisał: Do tej pory nie byliśmy gotowi na ślub kościelny, teraz  – tak.

Dialog ze sobą i z Bogiem stał się też drogą dla wielu powtórnych związków po rozwodzie, a także związków nieformalnych, drogą odnalezienia na nowo, a nierzadko odkrycia więzi z Bogiem i miejsca w Kościele.

Dialog stał się drogą zmian w relacjach z dziećmi. W ten sposób ogarnia całą rodzinę. Zasady dialogu są ważne także w relacjach z dalszymi członkami rodzin – z rodzicami i teściami.

Stał się dla wielu kapłanów, osób życia konsekrowanego, którym proponujemy specjalny program, drogą pogłębiania więzi z Bogiem, a także zmian w relacji ze świeckimi.

Ale dialog, który proponujemy jest także drogą do uzdrawiania relacji w szerszych kręgach społecznych.  Zmienił się stosunek nauczycieli – tych którzy byli na Spotkaniach Małżeńskich – do uczniów, zmienił się stosunek urzędników do interesantów. Mamy opracowany program warsztatów o dialogu dla różnych grup społecznych.

Z Polski Spotkania Małżeńskie zostały przeniesione do innych krajów. Początkowo przede wszystkim do Europy Wschodniej, a od 10 lat także rozwijają się w kilku krajach Europy Zachodniej i USA, aktualnie wśród polonii, szczególnie najmłodszej emigracji, ale docelowo przewidujemy możliwość rozwoju wśród  ogółu mieszkańców danego kraju.

Dialog stał się drogą budowania więzi ze sobą i z Bogiem wśród małżeństw prawosławnych. Ufamy, więcej: widzimy, że nasza współpraca jest drogą do jedności Kościoła.

Taki dialog, który proponujemy jest więc drogą do uzdrawiania współczesnego społeczeństwa, które jest w wyraźnym kryzysie. I taka jest droga do świętości poprzez Spotkania Małżeńskie. My jesteśmy tym wszystkim zadziwieni, bo to z Pana Boga jest ta moc, a nie z nas. I tylko dajemy temu świadectwo.

 

Urszula i Mikołaj Pstrągowscy

Wieczory dla Zakochanych, czyli przedmałżeński kurs przeciwmałżeński

 

Mikołaj: O Wieczorach dla Zakochanych dowiedzieliśmy się z ogłoszeń duszpasterskich w kościele, do którego chodziliśmy na Msze studenckie. Ksiądz powiedział wtedy, że jest to propozycja właśnie dla „zakochanych”, czyli również dla par, które dopiero są w trakcie rozeznawania, czy ich związek „to jest to”, czy jednak jeszcze nie. Zachęciło nas to do wzięcia udziału, bo choć dopiero skończyliśmy liceum i jeszcze nie czuliśmy się gotowi na narzeczeństwo, to jednak myśleliśmy o sobie „na poważnie”. Chcieliśmy też pracować nad swoją więzią i lepiej się poznać.

Ula: Wracając wspomnieniami do tamtego kursu (16 lat temu), pamiętam, że wielką wartość Wieczorów stanowiło dla nas to, że prowadzone były nie tylko przez księdza, ale również przez pary małżeńskie, i że nie były to konferencje czy też katechezy, ale warsztaty, podczas których sami pracowaliśmy nad naszą relacją. Do podjęcia tej pracy zachęcały świadectwa prowadzących. Pamiętam, że wielkie wrażenie wywarły na nas przykłady podawane przez małżeństwa prowadzące – autentyczne i dające do myślenia przykłady z ich własnego życia, ilustrujące to, o czym nam mówili. Wieczory, w których uczestniczyliśmy były prowadzone przez kilka par, każda o innym (różnym) wieku  i stażu małżeńskim. Bardzo ubogacające było to, że raz słuchaliśmy świadectw z ust par trochę tylko starszych od nas, a innym razem od pary będącej w wieku naszych rodziców.

Świadectwa kapłana natomiast wprowadzały do tematu odpowiednią optykę – taką bożą perspektywę, dzięki której łatwiej było zrozumieć naukę Kościoła w niektórych kwestiach.

Ponadto, wypowiedzi księdza pozwoliły poznać go również od takiej zwykłej, ludzkiej strony, szczególnie, gdy opisywał swoją historię powołania, swoje „wychodzenie z domu rodzinnego”. Pozwoliły zobaczyć w nim po prostu drugiego człowieka.

Mikołaj: Od kilku lat sami jesteśmy animatorami w Stowarzyszeniu i współprowadzimy m.in. Wieczory dla Zakochanych. Zwykle na koniec cyklu spotkań kilka par uczestników podchodzi, by porozmawiać, podzielić się, co im dały te warsztaty, podziękować. Wiele z nich mówi, że udział w warsztacie pozwolił im porozmawiać na tematy, które (świadomie czy podświadomie) wcześniej omijali. No bo zwykle trudno tak z pospolitej rozmowy o muzyce czy ulubionym filmie przejść do rozmów na tematy ważne i poważne. Czasem okazywało się, że unikali poruszania takich tematów w obawie przed tym, jak to zostanie przyjęte, czy nie będzie obrócony w żart, niezrozumiany, zignorowany itp. Takimi tematami „tabu” wbrew pozoru zwykle nie są wcale kwestie związane z seksem, lecz np. relacje z rodzicami lub kwestie wiary i religijności.

Ula: Olbrzymią wartością Wieczorów jest to, że dają one konkretne narzędzie do nieustannego pogłębiania więzi ze sobą nawzajem i z Bogiem. Tym narzędziem jest dialog, rozumiany w określony sposób. Podczas Wieczorów uczestnicy pomału poznają, czym on jest oraz jak i dlaczego warto go prowadzić, w szczególności z osobą, którą się kocha.

Z Wieczorów, w których sami uczestniczyliśmy, pamiętamy, że od małżeństw prowadzących aż biła jedność, miłość, która przyciągała, intrygowała, sprawiała, że chciało się być w ich otoczeniu. Wtedy nie umieliśmy tego zdefiniować, ale wiedzieliśmy, że chcemy czegoś takiego dla naszego związku. Dziś wiemy, że tym magnesem, który tak nas przyciągał były owoce ich małżeńskich dialogów – postawa prawdziwej, głębokiej miłości opartej na zrozumieniu, zaufaniu, przebaczeniu. To sprawiło, że uwierzyliśmy, że małżeństwo może być trwałe pomimo różnic, sporów i kryzysów.

Mikołąj: Jak już wspomnieliśmy na początku, rolą Wieczorów jest rozeznanie swojej drogi. Wskutek tego rozeznawania, wiele par (około 5-10%) uczęszczających na WdZ w trakcie lub po zakończeniu kursu podejmuje decyzję o rozstaniu. Nie traktujemy tego jako naszej porażki – przeciwnie, dostrzegamy w tym pozytywne strony. W końcu lepiej, by do takiego wniosku doszli przed ślubem, a nie już po wypowiedzeniu słów przysięgi małżeńskiej. Można nawet powiedzieć, że nasza rola  polega na zdejmowaniem im z oczu „różowych okularów”, a nie na namawianiu ich na kompromisy za wszelką cenę. Staramy się ukazywać im na jakich polach mogą się różnić i gdzie mogą potrzebować pewnego „dotarcia”.

Staramy się ukazywać im na jakich polach mogą się różnić i gdzie mogą potrzebować pewnego „dotarcia”. Czasem sobie żartujemy w gronie animatorów, że Wieczory to takie „kursy przeciwmałżeńskie”.

Ula: W posłudze związanej z prowadzeniem Wieczorów, bardzo staramy się skupiać na tym, by swoją postawą towarzyszyć uczestnikom; nie stawiać się na piedestał, zaś przekazując im pewną niezbędną wiedzę  z nauki Kościoła czynić to w sposób przyjazny i przystępny. Z wielką radością i zadowoleniem stwierdziliśmy czytając niedawną adhortację papieża Franciszka „Amoris Laetitia”, że postawą taką wypełniamy zalecenia z niej płynące. Niektóre sformułowania z adhortacji są jakby wprost wyjęte z naszego programu, np.: „Narzeczonych należy pobudzać i pomagać im, aby mogli wyrazić to, czego każdy oczekuje od ewentualnego małżeństwa, swego sposobu rozumienia, czym jest miłość i zaangażowanie, czego pragnie od drugiej osoby, jaki typ wspólnego życia chce planować. Rozmowy takie pomogą dostrzec, że w rzeczywistości niewiele jest punktów wspólnych i że samo wzajemne zauroczenie nie wystarczy, aby utrzymać związek.”

 

Andżelika i Sławomir Kostarscy

Rozwiedzeni  w nowych związkach  i  ich nadzieja odzyskana

 

Sławek:  Jesteśmy małżeństwem, które doświadczyło życia w związku niesakramentalnym. W czerwcu 2008r. zawarliśmy związek cywilny, nie mogliśmy zawrzeć sakramentu małżeństwa, bo kilka lat wcześniej rozpadło się moje pierwsze małżeństwo sakramentalne. Po dziewięciu latach bycia w moim pierwszym związku, moja pierwsza żona stwierdziła, że ode mnie odchodzi. Zostawiła mnie z trójką dzieci. Całe moje życie, wszystko co było dla mnie wtedy najważniejsze, legło w gruzach.

Andżelika: Mój pierwszy związek nie zakończył się ślubem i rozpadł się, kiedy moja córka miała 5 miesięcy. Przyczyną był brak odpowiedzialności ze strony ojca dziecka oraz chorobliwa zazdrość, brak mojego poczucia bezpieczeństwa, brak zaufania, a także brak świadomości  jak powinna wyglądać prawdziwa głęboka relacja miedzy dwojgiem ludzi. To wszystko spowodowało, że żyłam nie z partnerem, ale obok niego. Z czegoś takiego nie da się stworzyć nic długotrwałego. Sławka poznałam, kiedy Oliwia miała 3 lata. Poczułam wtedy pragnienie, żeby stworzyć z nim prawdziwą rodzinę opartą na zasadach i wartościach.

Sławek: Stworzyliśmy zrekonstruowaną rodzinę z czwórką dzieci, moją trójką w wieku 9, 13 i 15 lat i Andżeliki  4 letnią córeczką. Mimo to że byłem osobą wierzącą i gdzieś w głębi mojego serca była tęsknota za Bogiem, to byliśmy wtedy rodziną nie praktykującą i w żaden sposób nie uczestniczyliśmy w życiu Kościoła, bo nie wiedziałem jak mam się odnaleźć w Kościele w rzeczywistości związku niesakramentalnego.

Jak w wielu małżeństwach, tak i u nas było raz lepiej raz gorzej. Przyszedł też kryzys, doszło do tego, że na jakiś czas się rozstaliśmy i myśleliśmy obydwoje, że już nic z naszego małżeństwa nie będzie.

Andżelika: Przed Bogiem nie byliśmy małżeństwem. Kiedy przyszedł kryzys na początku, nie wiedziałam gdzie szukać ratunku, ale potem zdobyłam się na odwagę i poprosiłam Boga, aby ratował moje małżeństwo. Miałam głęboką świadomość tego, że proszę o coś, czego nie akceptuje Kościół, o coś co zamykało mi drogę do sakramentów. Bóg mimo to wysłuchał moich modlitw.

Sławek: W tym właśnie czasie usłyszałem w Radiu Warszawa o rekolekcjach dla par niesakramentalnych prowadzonych przez Spotkania Małżeńskie. Nigdy wcześniej nie słyszałem o niczym, co by było robione w Kościele specjalnie dla par w takiej sytuacji jak my. Stwierdziliśmy, że to jest coś dla nas, osób w związku niesakramentalnym, które próbują szukać swojego miejsca w Kościele.

Pojechaliśmy. Na rekolekcjach zobaczyliśmy w jaki sposób możemy dbać o swój związek, o swoje relacje poprzez dialog w małżeństwie. Uświadomiliśmy też sobie, że, mimo naszej trudnej sytuacji związku niesakramentalnego, jesteśmy częścią Kościoła.

Pogodziliśmy się   i zaczęliśmy wyciągać wnioski z naszego rozstania. Przestaliśmy budować nasz związek na sobie, na swoim JA, a tym, co najważniejsze w naszym życiu, stał się Pan Bóg.   Staraliśmy  się stawiać Boga na pierwszym miejscu, rozmawiać ze sobą słuchając drugiego stosować zasady dialogu, o których usłyszeliśmy na rekolekcjach. Przestaliśmy zamiatać pod dywanik to co nas boli i rozmawiać o wszystkim, aby w naszym związku nie było niedomówień.

Andżelika: Jadąc na rekolekcje miałam nadzieję na to, że dostanę  lekarstwo na naszą trudną sytuację związku niesakramentalnego. Miałam nadzieję usłyszeć, że Kościół akceptuje mnie i nasze małżeństwo. Dlatego też łatwej mi zrozumieć osoby, które przyjeżdżają na nasze rekolekcje z podobnymi  oczekiwaniami, które szukają swojego miejsca w Kościele, ale wydaje im się (tak jak mi kiedyś), że to Kościół odrzuca ich. W rzeczywistości my sami stajemy w opozycji w stosunku do Kościoła.

Sławek: Wiele nam dały też spotkania porekolekcyjne w grupie z małżeństwami żyjącymi w związku niesakramentalnym. Świadomość tego, że nie jesteśmy sami, że są inne pary które, świadome swojego grzechu, chcą poszukiwać Boga, dawała nam wielkie wsparcie. Świadectwa par, które po wielu latach życia w związku cywilnym mogły w końcu zawrzeć sakrament małżeństwa, albo doświadczenia osób, które żyjąc w związku niesakramentalnym, żyją w białym małżeństwie, czyli są ze sobą razem jak brat z siostrą, po to aby móc przyjmować sakramenty i mieć trwałą więź z Bogiem, były dla nas bardzo budujące i bardzo nas wspierały.

Dziś, jak widzicie, Pan Bóg nam błogosławi. Dwa lata temu mogliśmy zawrzeć sakrament małżeństwa. A niebawem spodziewamy się dziecka, naszego pierwszego wspólnego dziecka, pomimo, że od dziesięciu lat zawsze byliśmy otwarci na życie.

Dziś jesteśmy małżeństwem sakramentalnym, ale aktywnie uczestniczymy w gałęzi niesakramentalnej Spotkań Małżeńskich. Zdajemy sobie sprawę, że dzięki naszemu doświadczeniu, możemy dać z siebie wiele dobrego osobom, które tak jak my kiedyś,  mimo życia w grzechu, właśnie w takiej sytuacji przeżywają swoje nawrócenie.

Pomimo, że Kościół deklaruje, że nie odrzuca powtórnych związków po rozwodzie, to wciąż słyszymy opinie:  „Kościół nas nie akceptuje!”, „Kościół nas odrzuca!”.  Na  naszych rekolekcjach staramy się  powtórnym związkom po rozwodzie pokazać, że dialog ze sobą, w swoim związku  i dialog z Bogiem przynosi  konkretne drogowskazy  powrotu do Pana Boga i do Kościoła.

 

o. Mirosław Pilśniak OP

Co robi kapłan wśród małżeństw ?

 

Udział kapłanów i zakonników w Spotkaniach Małżeńskich najczęściej rozpoczyna się przez podstęp animatorów – małżeństw. Zwykle zapraszają księdza – który z jakiegoś powodu wzbudza zaufanie – do udziału w weekendzie Spotkań Małżeńskich. Ksiądz zgadza się, bo sądzi, że jest do czegoś potrzebny wiernym.

Na weekendzie dowiaduje się o tym, że jego zadaniem jest uczestniczenie na równi z innymi uczestnikami – małżeństwami. Ma wejść w kolejne stopnie wtajemniczenia w sztukę dialogu.

Niekiedy ksiądz lub zakonnik robi to sam w dialogu z Panem Bogiem, a czasami zostaje zaproszony do dialogu przez znanego sobie innego kapłana, który z nim razem pójdzie kolejnymi krokami w dialogu.

Taka sytuacja zwykle jest dla księdza zaskoczeniem. Myślał, że będzie nauczał innych, a okazuje się, że ma sam się czegoś nauczyć. Wtedy dzieje się coś, w rodzaju próby: czy ksiądz jest chociaż minimalnie otwarty na to, że nie musi być bezustannie w roli przewodnika dla innych, oraz znacznie ważniejsza próba: czy – w trakcie weekendu, a jeszcze bardziej po powrocie do normalnych zajęć – ksiądz odkrył dla siebie wartość tego, że potrafimy być w relacji dialogu z Bogiem, z sobą i z innymi ludźmi. Ten czas, to rozpoczęcie drogi, na której powoli będzie starał się o to, by właśnie dialog stawał się sposobem bycia z drugimi.

Wybija go to z tradycyjnego sposobu pojmowania roli pasterza w Kościele, zmienia sposób pojmowania roli kapłana wobec wiernych. Kapłan, dzięki doświadczeniu dialogu w Spotkaniach Małżeńskich pragnie być pasterzem przez towarzyszenie. Uczy się szacunku dla powołania małżeńskiego i nieco lepiej rozumie problemy małżeństw.

Jest to oczywiście proces, który dzieje się bardzo powoli, ale zwykle zaraz po weekendzie widać, co się wydarzyło w trakcie weekendu dla tego zakonnika lub księdza, czy dla kleryków przygotowujących się do kapłaństwa.

Odkrywanie dialogu, jako wartości dla mnie samego jest predyspozycją do tego, aby służyć w Spotkaniach Małżeńskich innym, którzy też potrzebują dialogu: małżeństwom i osobom duchownym.

Dzięki własnemu doświadczeniu dialogu i braków dialogu ksiądz może stać się wiarygodny wobec uczestników weekendów, kiedy dzieli się swoim doświadczeniem spotkania z Bogiem i drugim człowiekiem. Ksiądz nie występuje w roli pouczającego innych, ale tego, kto dzieli z innymi trudności i radości spotkań z bliźnimi.

Dzięki uczestnictwu w Spotkaniach Małżeńskich otwiera się dla osób duchownych niemal niedostępna na innych drogach szansa odkrycia tajemnicy małżeństwa. Małżeństwo, które jest wartością niepowtarzalną, tajemnicą spotkania w dialogu tych konkretnych dwojga osób, którzy na długiej drodze – zaplanowanej na całe życie – zbliżają się do siebie i budują zręby jedności ich małżeństwa. To ich małżeństwo jest wyjątkowe, niepodobne do innych, ale z ich własną dynamiką przybliżania się do siebie nawzajem.

Obie wartości: odkrycie własnych zdolności do dialogu w codzienności oraz odkrycie wartości małżeństwa, które ma swoją, niepowtarzalną wartość i dynamikę zbliżania się do siebie nawzajem, są to te wartości, które są bezcenne dla każdego duchownego, którego znaczna część posługi tak, czy inaczej jest posługą wobec rodzin.

Bardzo potrzeba duszpasterzy z takim osobistym doświadczeniem.