Rekolekcje w Szwecji, 13-15.11.2020

Ten weekend, po prostu miał się odbyć 😊

W dniach 13-15 listopada, odbył się drugi weekend podstawowy w Szwecji, prowadzony przez siostrę Martę (Służebniczka NPNMP), Dianę i Thure (małżeństwo ze Szwecji), Marka i Violkę Barszczewskich, o. Mirka Pilśniaka OP, oraz Dorotę i Waldka Bednarskich.

Weekend ten, jak i całokształt działalności Spotkań Małżeńskich w Szwecji odbywa się dzięki zaangażowaniu s. Marty, która mimo przeciwności losu z wielkim zaangażowaniem doprowadziła do przeprowadzenia pierwszego weekendu w czerwcu 2019 r., prowadzi małą grupkę w Helsingborg. Siostra Marta, znajomi księża i osoby z małej grupy (i nie tylko) informowali o tych rekolekcjach wielu miejscach, w różnych parafiach i wspólnotach. „Zdobywali” w ten sposób uczestników na ten weekend poprzez osobiste świadectwa, rozdawanie ulotek, wysyłanie zaproszeń i plakatów. Dzięki temu, zapisało się na te rekolekcje 8 par. Większość z nich to były małżeństwa mieszane, różnych narodowości w których jeden z małżonków był pochodzenia: polskiego, węgierskiego, nigeryjskiego, peruwiańskiego, a także z Jamajki, oraz para litewsko-estońska (i różnych wyznań: 1 osoba prawosławna, 2 małżeństwa Zielonoświątkowców). Mieliśmy obawy czy uczestnicy zrozumieją animacje wypowiadane przez nas w języku polskim i czytane równolegle w języku szwedzkim. Jedna z osób potrzebowała tekstu tłumaczonego na język angielski (rozdawaliśmy na początku każdego spotkania animacje przetłumaczone na j. ang.). Trudnością w prowadzeniu spotkań, było to, że teksty w języku polskim musiały być wypowiadane „słowo-w-słowo”, gdyż musiały być zgodne z tłumaczeniami, które zostały przygotowane na kilka miesięcy wcześniej.

Przygotowania do weekendu wymagały solidnego, wspólnego omówienia animacji (uprzednio przetłumaczonych na j. szwedzki) w grupie animatorów na spotkaniach on-line. W trakcie tych spotkań omówiliśmy też sprawy organizacyjne i podzieliliśmy zadania. Nieoceniona była s. Marta, która pełniła rolę tłumacza w trakcie tych przygotowań. Pomimo tych wielu przygotowań, rekolekcje te w normalnych warunkach pewnie zostałyby odwołane. Z uwagi na stan pandemii o. Mirosław miał zakaz wyjazdu za granicę, a Violka i Marek z powodów osobistych nie mogli opuścić Poznania. To była wyjątkowa sytuacja, jednak z uwagi na przetłumaczone animacje nie można było zaprosić do prowadzenia innych animatorów.
Po konsultacji z Zarządem Dzieła, podjęliśmy decyzję, że o. Mirosław, Violka i Marek będą uczestniczyć on-line. Było to możliwe, gdyż ośrodek w Asljuga ma bardzo dobrze wyposażoną salę mutlimedialną, z rzutnikiem, ekranem i systemem nagłośnienia. Wideokonferencja odbywała się poprzez ZOOM (z wykupioną licencją, tzn. „bezprzewową”). Tłumaczenie naszych animacji wypowiadanych po polsku, było realizowane symultanicznie przy wykorzystaniu aplikacji Intercom zainstalowanej na telefonach uczestników. Obsługa ZOOMa i Intercomu wymagała dobrej jakości łącza i routera Wifi, który był dostępny w domu rekolekcyjnym. Wiązało się z tym sporo organizacyjno-technicznych spraw, które opisaliśmy w osobnym dokumencie.
Bardzo ważne dla budowanie poczucia wspólnoty animatorów prowadzących on-line, była umiejętność budowania bliskości, szczególnie przez Violkę, a także życzliwość i spokój które brzmiały w wypowiadanych słowach przez o. Mirosława, Violkę i Marka. Począwszy od pierwszego spotkania, podczas którego przedstawiali się tak jak animatorzy przebywający na sali. Uczestniczyli także we wszystkich spotkaniach, dawali sygnały, że są z nami, słuchają, prowadzą dialog i są uważni na to co się dzieje na sali.

Dla nas, animatorów będących na miejscu, ważne było wsparcie i poczucie wspólnego przeżywania tych rekolekcji z animatorami on-line. Pomagała nam w tym wspólna modlitwa animatorów (wypowiadana w dwóch językach, w języku ojczystym i j. angielskim jako drugim), a także spotkania wszystkich animatorów na koniec dnia.

Brak księdza na miejscu na rekolekcjach, został częściowo zrekompensowany przez księdza Grzegorza Jańskiego, miejscowego proboszcza, który odprawił Msze św. w piątek i sobotę wieczorem (jako niedzielną). Był także gotowy do wyspowiadania chętnych w sobotę tuż przed Mszą św. Jednak, nie zastąpił w pełni posługi, jaką pełni ksiądz-animator podczas rekolekcji Spotkań Małżeńskich..

Na tydzień przed rozpoczęciem rekolekcji, okazało się, że nie przyjedzie tłumacz. Z udziału wycofała się też, tłumaczka z uwagi na urzędowe zalecenia ograniczenia zgromadzeń. Siostrze Marcie, udało się zachęcić p. Małgorzatę (katechetkę z parafii). Ale brakowało mężczyzny, który wypowiadałby część „męską” przetłumaczonych tekstów. Zadania tego podjął się Thure.

Warto szczególnie wspomnieć o zaangażowaniu Diany i Thure, którzy pierwszy raz współprowadzili rekolekcje (w zeszłym roku byli uczestnikami). W tych trudnych warunkach oprócz prowadzenia swoich spotkań, zajęli się monitorowaniem jakości tłumaczeń (Diana), a także wypowiadaniem kwestii „męskiej” tłumaczeń (Thure). Rzetelnie wywiązali się ze swojej roli na weekendzie. Byli otwarci, chętni, życzliwi i uczynni stosunku do uczestników, a także do nas (z uwagi na nasze ograniczenia językowe). Wspólny wysiłek nas wszystkich, pozwolił nam na sprawne i prawie bezprzerwowe przeprowadzenie rekolekcji.

Uczestnicy bardzo uważnie słuchali naszych wprowadzeń i z dużym zaangażowaniem pisali listy na sali. Podczas dzielenia się na spotkaniu końcowym, niektórzy panowie mówili o tym, że zazwyczaj wypowiadają się krótko i konkretnie, i że nie są w stanie wysłuchać żon, które mówią dużo i długo, a na weekendzie było odwrotnie niż w domu. Tutaj w swoich listach, ci panowie pisali długie listy, a żony krótsze.  Dzięki temu, że mogli najpierw przeczytać to co żony chcą im przekazać, byli w stanie je wysłuchać i zrozumieć. Jeden z nich, mówił o tym, że do rozmowy, nie musi się już uzbrajać jak do walki.

W trakcie krótkich spotkań na korytarzu czy też przy posiłku, uczestnicy dopytywali o to jak nazywać uczucia, jak zrozumieć swoją emocjonalność, a przy tym nie „atakować” nimi współmałżonka. W słowach i na twarzach kilku pań, było widać ulgę, że ich wysoki poziom emocjonalności, który przeżywają, nie jest niczym niezwykłym i nie musi oznaczać, że są przez to „gorsze” od mężów, którzy tak tego nie przeżywają.

Jedna z par uczestników umówiła się z nami na indywidualne spotkanie. Jesteśmy przekonani, że było to wynikiem świadectwa, którym dzieliliśmy się podczas jednego ze spotkań. Doświadczyliśmy tego, że animatorzy będący na miejscu, w bliskim kontakcie z uczestnikami, powinni poruszać w swoich świadectwa najtrudniejsze dziedziny życia małżeńskiego, w tym koniecznie obszar związany z życiem intymnym.

Kilku uczestników z małżeństw mieszanych, w których małżonkowie pochodzili z różnych kultur, dzieliło się tym, że pobyt na weekendzie pozwolił im zrozumieć przyczyny niektórych nieporozumień z tym związanych. Z kolei małżeństwo o dłuższym stażu, mówiło, że przeżywali na przemian uczucia przyjemne i trudne, kiedy wracali do niektórych spraw, które nie były do tej pory załatwione. Kilka par wspominało też to, że uczucia pozwoliły im zrozumieć samych siebie.

Uczestnicy powiedzieli również:
„Te rekolekcje dały nam większą nadzieję na to, że będziemy potrafili żyć w naszym małżeństwie jak tego pragnie Bóg. Dzięki zasadom dialogu lepiej zrozumieliśmy jak nasze rożne osobowości można ze sobą pogodzić w Dialogu. Zobaczyliśmy w czasie rekolekcji, że codzienny dialog między mężczyzną a kobieta przypomina dialog, który Jezus ukazuje w Biblii, czyli zachętę do przebaczania i do słuchania, bez oceniania.”

„Jesteśmy małżeństwem od 36 lat. Ten weekend przeżyty z innymi parami pokazał nam, że nasze problemy w małżeństwie nie są wyjątkowe. Zrozumieliśmy też, że powinniśmy na poważnie podjąć dialog pełen miłości.”

Przeprowadzenie tego weekendu było dla nas dużym wyzwaniem, jednak pomimo trudności czuliśmy wsparcie modlitewne wielu osób i opiekę Bożej Opatrzności. Jesteśmy przekonani, że dużo większe wyzwania stoją przed całym naszym Ruchem. Brakuje materiałów do małżeńskiego dialogu, a także materiałów formacyjnych dla szwedzkich animatorów w języku angielskim (nieposługujących się językiem polskim i rosyjskim). Jest to konieczne, aby Spotkania Małżeńskie w Szwecji rozwinęły się w formę ośrodka animatorów posługujących w j. szwedzkim. Dlatego, korzystając ze sposobności, chcielibyśmy zapytać, czy wśród animatorów naszego ruchu są tacy, którzy mogliby podjąć się tłumaczenia tekstów na j. angielski lub j. szwedzki?

Dorota i Waldek Bednarscy

ps. Rząd szwedzki od 24 listopada wprowadził zakaz zgromadzeń powyżej 8 osób. To kolejne potwierdzenie, że ten weekend po prostu miał się odbyć 😊

O. Mirosław Pilśniak OP:
W weekendzie w Szwecji uczestniczyłem na odległość.
Najpierw odczułem wielki brak: nie widziałem osobiście uczestników, nie mogłem sobie wyobrazić domu rekolekcyjnego, czułem, że moje ograniczenia w kontakcie z wydarzeniem na miejscu jakoś oddziela od tego, co się dzieje na miejscu.

Moje części animacji przekazywałem na odległość. Brakowało mi kontaktu z uczestnikami, jakiejkolwiek reakcji. Nie potrafiłem sobie wyobrazić tego, w jakim stopniu to, co miałem do przekazania, mogłoby to posłużyć uczestnikom. Tym bardziej, że nie znam ich sytuacji religijnej – tego, co wydaje się ważne dla wierzących żyjących w Szwecji.

Przez czas weekendu czułem się jakoś z boku tego, co działo się na miejscu, a moje części animacji wydawały się kwestią wypowiedzianą z zewnątrz, jakby z doskoku. Tym, co pozwalało zachować zaufanie do tego, co robimy było solidne, wspólne przygotowanie animacji w grupie animatorów na spotkaniach przed weekendem, dzięki czemu dość jasno znałem treść tego, co chcemy przekazać uczestnikom. Druga silna strona, to entuzjastyczne zaangażowanie Doroty i Waldka, a na miejscu siostry Marty, oraz aktywność Barszczów w tworzeniu wspólnoty modlitwy wokół weekendu szwedzkiego.

Wielkim zaskoczeniem było wysłuchanie dzielenia uczestników na koniec weekendu, którzy potwierdzali fakt, że weekend pozwolił im na wspólne przeprowadzenie dialogu oraz świadectwo tego, jak pomogła im nasza animacja. To bardzo mnie zaskoczyło, bo zupełnie nie współbrzmiało z moim poczuciem bycia na dystans w stosunku do wydarzenia tego weekendu.
Mogę potwierdzić, że jestem przekonany co do wartości tego szwedzkiego weekendu, ale formę animacji – częściowo na żywo, a częściowo przez sieć internetową – widzę, jako ostateczność nie wartą polecania. Nie wydaje mi się, że jest to perspektywa dalszej pracy Spotkań, a tylko nietypowe metody na nietypowe czasy. Tak to widzę.
O. Mirosław Pilśniak OP

Siostra Marta:
Chciałaby podzielić się tym, jak duchowo przeżyłam przygotowanie do weekendu. To był czas restrykcji Covid-owych. W związku z tym pojawiło się sporo przeszkód i wydawało mi się, że będę musiała zrezygnować z organizacji weekendu w czasie ostatnich przygotowań.
Jedynym pewnikiem było dla mnie PRAGNIENIE zrobienia tych rekolekcji, które Pan Bóg swoją decyzją złożył w moje serce już dawno, jak tylko dowiedziałam się, że mam wyjechać do Szwecji. To pragnienie było i jest tak silne, że nie mogę się mu oprzeć. W sytuacji niepewności i przeszkód Covid-owych dało mi ona jedyną pewność, żeby kontynuować przygotowania i nie rezygnować.

Jestem też winna wdzięczność miejscowemu ks. Proboszczowi Grzegorzowi Jańskiemu, który obiecał pokrycie całości kosztów dla domu rekolekcyjnego, gdyby całość się nie udała. To dało mi poczucie bezpieczeństwa finansowego.

Przygotowanie tego weekendu nauczyło mnie jeszcze większego zaufania Bogu i wiary, że Spotkania Małżeńskie na terenie Szwecji to po prostu JEGO DZIEŁO.
S. Marta

Violka i Marek:
Ponieważ nie mogliśmy pojechać do Szwecji, więc w tej „kryzysowej” sytuacji zapadła decyzja o naszym udziale online. Bardzo nie chcieliśmy być „gadającymi głowami” w trakcie tych rekolekcji i ograniczyć się do odczytania naszych wprowadzeń. Postanowiliśmy więc na tyle ile się da, stworzyć warunki do wspólnego przeżycia rekolekcji. Toteż zdecydowaliśmy, że nie będziemy łączyć się z domu. Zorganizowaliśmy miejsce w naszym biurze, przygotowaliśmy dwa wygodne fotele, zapasy ciepłej herbaty/kawy, kanapki a synowie donosili nam ciepłe posiłki. To pomogło nam w znaczący sposób uzyskać poczucie wspólnoty z naszymi przyjaciółmi w Szwecji i z uczestnikami oraz oczywiście z o. Mirkiem. To, co jest bardzo mocną stroną Spotkań Małżeńskich to rzeczywista atmosfera spotkania. Wytwarza się ona przez to, co animatorzy mówią, czym się dzielą. Ale nie tylko, bo do tego potrzebna jest fizyczna obecność, zagadnięcie, spojrzenie, uważność, wyłapanie gestów uczestników, możliwość reakcji na bieżąco. I to prowokuje także uczestników do „wyjścia z siebie” z postawą życzliwości i uważności wobec pozostałych. Bowiem w prawdziwym spotkaniu uczestniczy nie tylko nadawca i odbiorca, ale także warunki i atmosfera spotkania. Bardzo nam brakowało tej atmosfery jako prowadzącym – bo byliśmy jednak daleko i sami. Czuliśmy wyjątkowość sytuacji i potrzebę, ale wolelibyśmy nie powtarzać tego „eksperymentu”.
Staraliśmy się zatem zmniejszyć „dystans”, który nas dzielił. Dlatego braliśmy aktywny udział (obecność widoczna na ekranie) we wszystkich spotkaniach, kierowaliśmy wyraźne gesty w stronę uczestników – uśmiechy, żarty „na antenie”, kiwnięcia, wesołe karteczki, nić porozumienia z o. Mirkiem itp. Z relacji wynika, że udało się nam trochę „uczłowieczyć” przekaz online.
Dla nas także, jak dla o. Mirka, ważne było wspólne, bardzo solidne przygotowanie przed rekolekcjami. Nie tylko dlatego, że zaspokoiliśmy nasze potrzeby bezpieczeństwa, sensu i przynależności. Mogliśmy także „oswoić” się z obecnością Diany i Thure, których nie znaliśmy przecież jako prowadzących. Nieoceniona była obecność Marty i jej tłumaczenie, ale dodalibyśmy, że jej życzliwość i widoczna więź z naszymi szwedzkimi, nowymi 😊 przyjaciółmi udzieliła się i nam. Wg nas to bardzo wpłynęło na atmosferę bliskości, która wytworzyła się prawie od razu. A to dalej wpłynęło na nasze wzajemne zaufanie, tak niezbędne w tej wyjątkowej sytuacji. Bez tego zaufania i bliskości rekolekcje mogłyby nie mieć takiego efektu i owoców. Widoczna dla uczestników więź, wzajemna troska prowadzących o siebie tworzą również klimat bezpieczeństwa, zaufania i pobudzają uczestników do większej otwartości. To jest jakby „potwierdzenie” tego, o czym mówimy do uczestników.
Na koniec możemy powiedzieć, że po przeżytych rekolekcjach pozostały ogromna satysfakcja, zadowolenie, radość, więź, czułość, wdzięczność, mobilizacja. Natomiast chcemy podkreślić, że nasz udział online w rekolekcjach był absolutnie wyjątkowy. Nie chcielibyśmy powtarzać rekolekcji dla małżeństw w tej formie. Nawet jeśli przemawia za tym stwierdzenie „lepsze to niż nic”. Ten weekend musiał się tak odbyć i była to spontaniczna, szybka reakcja na piętrzące się trudności i przeszkody. Naszym zdaniem pozbawienie Spotkań jednego z największych walorów może upodobnić je do coraz bardziej popularnych w sieci konferencji ze świadectwem, głoszonych przez małżeństwa. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.
Violka i Marek

Uwagi techniczne i organizacyjne związane z przeprowadzeniem rekolekcji z animacjami wypowiadanymi w dwóch językach, a także z udziałem animatorów on-line (pdf): 

Retreat report Sweden 13-15 11 2020 v2 uwagi organizacyjne