Krakowsko-Tarnowski weekend z przeszkodami

Droga do tego weekendu była jak wspinaczka na wysoką górę z przeszkodami. Co chwilę pojawiały się załamania pogody i do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy osiągniemy cel.
Weekend był zaplanowany przez Ośrodek Krakowski od dawna, od wielu miesięcy znany był termin i prowadzący animatorzy oraz kapłan. Pierwotnie weekend miał odbyć się w Skomielnej Czarnej w dniach 16-18 października. Tuż przed rozpoczęciem przygotowań, początkiem września okazało się, że poważne problemy zdrowotne wykluczyły jedną z trzech par prowadzących. Z różnych względów nie udało się nam znaleźć na ten termin innej pary spośród animatorów naszego Ośrodka. Na szczęście zgodzili się nas wspomóc zaprzyjaźnieni animatorzy z Tarnowa, Majka i Wojtek. Przygotowania mogły się rozpocząć.
Na dwa tygodnie przed terminem weekendu okazało się, że ośrodek w Skomielnej nie może nas przyjąć ze względu na obostrzenia pandemiczne. A zapisanych i gotowych do wyjazdu było 13 par uczestników. Po licznych poszukiwaniach nowego miejsca, udało się zarezerwować ośrodek w Gródku nad Dunajcem (w którym zwykle rekolekcje organizuje Ośrodek Tarnowski). Termin pozostał ten sam. Wszyscy uczestnicy zostali powiadomieni o zmianie miejsca i zadeklarowali chęć udziału w rekolekcjach. Na tydzień przed weekendem pojawiła się kolejna przeszkoda: przypadki covid-19 w klasztorze krakowskich dominikanów i kwarantanna wszystkich braci, co wykluczyło z udziału o. Mirosława. Nasi animatorzy obdzwonili wielu księży animatorów, bez skutku, nikt nie mógł pojechać w tym terminie. Nastawialiśmy się już, że ten weekend odbędzie się bez kapłana. Niedługo później pojawiły się kolejne ograniczenia, które spowodowały, że również ośrodek w Gródku nie mógł nas przyjąć: mieliśmy tam być drugą, równoległą grupą i wszyscy razem przekraczalibyśmy nowy limit osób. Ośrodek zaproponował w związku z tym nowy termin: 6-7 listopada. I znów telefony do wszystkich par czy akceptują zmianę terminu. Jednocześnie zaczęli pojawiać się jeszcze nowi chętni. Okazało się, że na nowy termin mamy zapisanych 11 par. No i jak tu nie jechać. Zmiana terminu okazała się szczęśliwa ze względu na kapłana – okazało się, że może pojechać ks. Paweł, ale za to wykluczyła kolejną parę prowadzących. Na tydzień przed terminem weekendu inna para z Ośrodka Krakowskiego zadeklarowała swoją gotowość do prowadzenia, ale… ks. Paweł był zmuszony się wycofać ze względu na dynamicznie zmieniającą się sytuację w parafii i konieczność podjęcia dodatkowych obowiązków. Szczęśliwie u dominikanów krakowskich skończyła się kwarantanna i okazało się, że o. Marcin jest gotów dołączyć do zespołu. Odetchnęliśmy z ulgą. Wyglądało na to, że poszatkowane przygotowania uda się szczęśliwie zakończyć. Wtedy przyszedł komunikat o kolejnych ograniczeniach … Ograniczenia wchodziły jednak od soboty, a weekend zaczynał się w piątek, więc ośrodek potwierdził, że może nas przyjąć. Uff…
A oto co napisali w krótkim sprawozdaniu Animatorzy prowadzący weekend:

W weekendzie ostatecznie wzięło udział siedem małżeństw. W przewadze były to małżeństwa ze stażem około dwudziestoletnim w sytuacjach kryzysowych (tylko jedna para ze stażem kilkumiesięcznym). Atmosfera była bardzo kameralna. Bardzo pomogła w skupieniu się na pracy nad dialogiem w małżeństwach. Spotkania odbywały się na auli. Pary prowadzące siedziały za stołem na dole i korzystały do wprowadzeń z mikrofonu, żeby być dobrze słyszanymi. Uczestnicy siedzieli w stałych miejscach, rozrzuceni w dużych odległościach od innych par. Mieliśmy do dyspozycji dużą kaplicę, gdzie również odległości między uczestnikami były zachowane.

Podobnie na stołówce podczas posiłków i sobotniego wieczoru każde małżeństwo siedziało przy osobnym stoliku.
Program weekendu przebiegał  bez większych zakłóceń (małe opóźnienia). Jedna para dojechała w piątek na drugie spotkanie (w pierwsze spotkanie została wprowadzona indywidualnie).
Na spotkaniu końcowym usłyszeliśmy m.in. w świadectwach, że: „wyjeżdżają z nadzieją, miłością i Bogiem”, „z wdzięcznością, pełni zapału i chęcią do zmiany”, że „znów zobaczyli    w sobie dobro i piękno”, że „w te trzy dni lepiej się poznali niż przez całe narzeczeństwo”. Ktoś powiedział „ciężką pracę przeżyłem”. Jedno małżeństwo wyjeżdżało z „mieszanymi uczuciami, dużym bólem” (mąż powiedział, że przed weekendem „zdetonował bombę atomową”).
Usłyszeliśmy też, że „czuło się obecność Boga na tych rekolekcjach”, za co Wam Animatorom bardzo dziękujemy bo myślimy, że macie w tym również swój wkład dzięki modlitwie 🙂

Weekend odbył się niejako „rzutem na taśmę”. Gdyby ograniczenia weszły dzień wcześniej, aż do teraz przeprowadzenie tego weekendu byłoby niemożliwe. Doświadczenie pracy z uczestnikami oraz ich świadectwa pokazały, że warto było podjąć te wszystkie wyzwania i pokonać trudności. Za co ogromna wdzięczność należy się przede wszystkim parom prowadzącym z obu ośrodków, czyli Dorocie i Krzyśkowi, Kasi i Maćkowi, Gosi i Robertowi oraz Majce i Wojtkowi, kapłanom, Monice i Wojtkowi którzy prowadzą zapisy i wszystkim niewymienionym tu z imienia zaangażowanym w poszukiwania alternatywnych ośrodków i prowadzących. To był ogromny wysiłek, niezliczone telefony… Najważniejsze, że uczestnicy mieli możliwość skorzystać z rekolekcji w tym trudnym czasie.

Nadesłali
Beata i Rafał Stankiewiczowie