Jerzy Grzybowski, Nieporadnik małżeński

NIEPORADNIK – bo choć zawiera liczne odpowiedzi na pytania, jakie stawiali małżonkowie, to nie jest poradnikiem. Nie daje recept ani nie przynosi rozwiązań, choć ukierunkowuje p

 

oszukiwania. Uczy dialogu, uczy samodzielnego, we dwoje, wychodzenia z kryzysów i rozpoznawania, w jaki sposób przeżywany konflikt może być twórczy. Ukazuje, w jaki sposób można poznawać się nawzajem i prowadzić dialog, jak inaczej popatrzeć na współmałżonka, by zobaczyć w nim dobro. Celem tej książki jest bardziej dodanie odwagi i nadziei, że wyjście z kryzysu jest możliwe, niż doradzanie czegokolwiek.

Książkę można zamówić w Wydawnictwie: e-mail: wydawnictwo@cpps.pl, tel. 34 366 54 86.

Kiedy brakuje dialogu

Przeważająca większość trudności w małżeństwie ma swoje źródło w nieumiejętności rozmawiania ze sobą. Nie tylko przerywamy sobie nawzajem, ale w ogóle nie słuchamy siebie. Zdaje nam się, że doskonale wiemy, co drugi chce powiedzieć, zanim jeszcze zdąży otworzyć usta. A jeżeli już mówi, to jakże często czekamy tylko aż skończy, żeby samemu coś pow

 

iedzieć. Już w czasie, gdy mówi, to przygotowujemy odpowiedź… Czasem słuchamy, żeby dać się wygadać, a potem i tak robić swoje. Lubimy też pouczać, zauważać błędy, czy usterki na przykład w wypowiedziach innych bardziej niż wartości tych wypowiedzi… Czasem traktuje się współmałżonka, jak niepełnosprawnego: przecież on sobie nie poradzi… Najdziwniejsze jest to, że słyszymy często tylko to, co chcemy usłyszeć, słuchamy selektywnie. I często nie słyszymy tego co najważniejsze… Słuchamy wybiórczo… Tymczasem podstawowym warunkiem owocnej rozmowy jest wysłuchanie. I to nie taktyczne, z grzeczności, ale wsłuchanie się w to, co naprawdę drugi człowiek chce powiedzieć; wsłuchanie się w to, co przeżywa, odczuwa, co czasem jemu samemu bardzo trudno nazwać i wyrazić. Często kryje się to za lawiną słów. str. 185

O uczuciach

Jest takie obiegowe stwierdzenie, że uczucia należy schować, skryć, stłumić i kierować się w życiu rozumem. Ziarno prawdy takiego stwierdzenia polega na tym, że rzeczywiście w

 

arto w życiu kierować się rozumem, jednakże przeintelektualizowane opinie, nieczułe gesty i zachowania, są bardziej powodem trudności w kontaktach międzyludzkich, aniżeli budowania więzi. Podobno prawdziwy mężczyzna nie płacze…. O takim kobiety mówią czasem, że jest zimny jak głaz. […] Uczucia, kiedy się pojawiają nie są, ani dobre, ani złe i nie podlegają ocenie moralnej. Dlatego określanie uczuć jako negatywne i pozytywne nie jest prawidłowe, powinniśmy mówić, że uczucia są przyjemne lub przykre. Uczucia pod wpływem rozumu i woli mogą się utrwalić i przerodzić w dobre lub złe postawy.[…] Jeżeli nie dzielimy się uczuciami, ale wypowiadamy oceny, oskarżenia, wymówki i pretensje, to budujemy mury pomiędzy sobą. Takim wypowiedziom nadajemy często wymiar obiektywnych prawd, które nie są prawdami, lecz własnymi subiektywnymi ocenami, zbudowanymi na złości, lęku, poczuciu zranienia, czy urażeniu. Uczucia można MIEĆ, i to nie podlega ocenie moralnej, ale można je ŻYWIĆ, podsycać, nakręcać. Wtedy najczęściej dochodzi do owych raniących postaw. I to już podlega ocenie moralnej. str. 196, 197, 198–199

Przyjemne i przykre uczucia

Nie nazywajmy uczuć dobrymi lub złymi ani też pozytywnymi lub negatywnymi, co pojawia się w różnych publikacjach, ale po prostu przyjemnymi i przykrymi. Przeżywanie smutku z powodu zgubienia portfela nie można nazwać ani uczuciem złym, ani negatywnym; może bowiem zmobilizować mnie do większej ostrożności i uwagi w jego używaniu przy kasie. Uczucie sympatii, czy zakochania nie jest uczuciem dobrym, ani pozytywnym, gdy prowadzi do zdrady małżeńskiej, jest natomiast uczuciem przyjemnym… Uc

 

zucie lęku może stać się przeżyciem paraliżującym i wtedy może wywołać zachowania i postawy destrukcyjne. Może natomiast zmobilizować do działań uprzedzających negatywne skutki źródła lęku. Lęk o drugą osobę nie jest uczuciem negatywnym. Lęk sam w sobie nie jest więc moralnie ani dobry, ani zły, ani pozytywny, ani negatywny. Natomiast jest na pewno uczuciem przykrym. Podobnie z wszystkimi innymi uczuciami. str. 200

Podstawa komunikacji

Psycholodzy uważają, że umiejętność nazwania swoich uczuć, podzielenia się nimi oraz zdolność do przyjęcia i akceptacji także trudnych uczuć pojawiających się we współmałżonku jest podstawą umiejętności komunikacji przede wszystkim w małżeństwie, ale także między ludźmi w ogóle. […] Dojrzałość emocjonalna polega na umiejętności rozpoznania i nazwania swoich uczuć, nie budowania na nich postaw ani ocen, jak również na nie ocenianiu drugiego człowieka na podstawie uczuć przez niego ujawnionych. Polega również na umiejętności podzielenia się swoimi uczuciami z najbliższym człowiekiem oraz zaakceptowaniu i przyjęciu nawet najtrudniejszych uczuć, którymi się podzielił. Pojawienie się uczuć przykrych nie musi oznaczać wygaśnięcia miłości, ale wręcz jej dojrzewanie. Rozpoznając uczucia zbliżamy się do prawdy o sobie. str. 201, 202–203

Nasza odpowiedzialność

[…] nie jesteśmy odpowiedzialni za pojawianie się uczuć w drugim człowieku, jeżeli nie czynimy tego świadomie, np. by wywołać w nim strach, zazdrość, czy rozpacz. Jesteśmy jedn

 

ak odpowiedzialni za podtrzymywanie w nim tych uczuć, widząc, że nasze postępowanie permanentnie wywołuje w nim tego rodzaju uczucia, przeradzające się w postawy. str. 202

Przepraszam

W małżeństwie, w rodzinie, chodzi najczęściej o sprawę zupełnie prostą: o zdolność wybaczenia sobie drobnych urazów, bez wymuszeń, ze świadomością, że się samemu zraniło, że najbliższy człowiek został nieumyślnie przeze mnie zraniony. Słowo przepraszam ma moc kruszenia lodów, które nie roztopione mogą przybierać kształty monstrualnych gór lodowych. Jako słowo, gest, uśmiech – buduje i odbudowuje komunię osób. Jako postawa na co dzień, zanim napięcia i konflikty, niezrozumienia, osądy, urosną do wielkości muru, który trzeba będzie z wielkim wysiłkiem rozbijać. Ale i to jest możliwe. str. 173