Wolność czy kajdany?

W miłości wszystko zaczyna się od uczuć. To są te wspaniałe uczucia zakochania, fascynacji, pożądania, zauroczenia. Mówią czasem: amok… To wspaniały czas kiedy coś zaczyna iskrzyć miedzy nami i wybucha wielką temperaturą uczuć. I to jest dobre i to jest piękne. Atrakcyjne i przyciągające. Mówię to nie z teorii… Ale przychodzi czas kiedy te uczucia nieco przygasają.

Przychodzi czas, kiedy rodzą się nowe uczucia: rozczarowania, zawodu, niechęci. Oto okazało się, że ona nie jest tą wymarzoną królewną, a on księciem z bajki. Ze ma swoje wady, przyzwyczajenia, nawyki, które wywołują niemiłe uczucia. Jeszcze gorzej, gdy świat wspólnej hierarchii wartości, że świat tego co jest dla mnie ważne zaczyna się rozjeżdżać z światem tego co jest ważne dla osoby, którą się obdarowało tym wielki spontanicznym uczuciem.

To są realia. Patrzyło się dotąd na siebie przez różowe okulary, Nie zauważało się tego, czego nie chciało się zauważyć. Dobrze, jeżeli się je zauważyło przed ślubem. Kiedy można było podjąć decyzję na tak, albo nie co do małżeństwa. Ale kiedy się już jest po ślubnie… to co? Kajdany?

Nie… A co?
Właśnie: wolność. Prawdziwa miłość uwalnia od tego, co ją krępuje i nie pozwala rozwinąć się: uwalnia od ocen, frustracji, rutyny, nudy, rozczarowań i gorzkich zawodów. Wyzwala do poczucia bezpieczeństwa, zaspokaja potrzebę kochania i bycia kochanym, uznania, przynależności ale i autonomii, sensu.
Dokonuje się to przez odkrycie, rozpoznanie dialogu jako drogi życia.

Właśnie dostałem list od jednego z uczestników Spotkań Małżeńskich, który napisał, że ich „podarta miłość nabrała nowych barw”. To jest dostępne dla każdego małżeństwa. Wierność wyborowi nie ma charakteru „kajdan”, ani „zniewolenia” małżeństwem. Wręcz przeciwnie. Miłość obudowana warsztatem z zakresu komunikacji, umocniona sakramentem; miłość z przywróconym znaczeniem decyzji, odpowiedzialnej postawy, może być fascynującą przygodą do końca życia. Dokonywać się to może przez nieustanne szukanie dobra w sobie nawzajem od pierwszych chwil bycia razem. Możemy siebie nawzajem obdarowywać ŻYCIEM, dynamiką miłości we wzajemnych relacjach, a możemy rezygnując wybrać śmierci miłości. Używając popularnego hasła, można powiedzieć: „wybór należy do Ciebie”.

Przypomniały mi się słowa piosenki, którą śpiewaliśmy przy ognisku na spływach kajakowych, nawet niedaleko stąd bo na Brdzie, tylko, że 40 lat temu…

Siadła pszczółka na jabłoni i otrzepuje kwiat
Czemuś ty mi moja miła zawiązała ten świat
Nie ja ci świat zawiązałam, zawiązał ci go ksiądz
Jam cię tylko pokochała, a tyś nie musiał wziąć.
Jam się pięknie ubierała, pięknie nosiłam się,
A tyś myślał, żem jest ładna i to zgubiło cię.

W tej piosence mieści się obiegowa opinia i bardzo poważny błąd. Bo to nie ksiądz zawiązuje świat, tylko my sami – jeżeli w ogóle już mówić o zawiązywaniu. Bo chociaż ksiądz przewiązuje ręce stułą to nie zawiązuje, tylko otwiera do wolności. Jakby uwalnia miłość. Miłość w ten sposób nie tylko nic nie traci, ale zyskuje
Ta, która do tej pory istniała rozwijała się żywiołowo, spontanicznie, może trochę chaotycznie, uwalnia się od chaosu i zyskuje pomoc w postaci sakramentu.

Po Wieczorach dla Zakochanych wiele osób mówi, że nareszcie się dowiedzieli co to jest sakrament małżeństwa i na czym polega.
Ja też bardzo długo nie wiedziałem
Na lekcjach religii uczyłem się, że to jest „znak widzialny łaski Bożej”. Ale nikt mi nie wyjaśnił, że tym znakiem widzialnym jesteśmy właśnie MY: mąż i żona., że znakiem łaski Bożej jest nasze trwanie w miłości, nasza codzienność, porozumienie w miłości .

Realizacja sakramentu małżeństwa dokonuje się poprzez dialog.

A do tego dialogu konieczne jest poznanie siebie i drugiego człowieka. Natury człowieka. „Łaska buduje na naturze” powiada św. Tomasz, więc najpierw w warto się tej naturze przyjrzeć.

Potrzebne jest poznanie siebie i najbliższego człowieka. Poznanie, a właściwie nieustanne poznawanie – oczywiście – do pewnych granic, bowiem drugi człowiek zawsze pozostanie dla nas tajemnicą, jest do końca niepoznawalnym, tak jak i ja sam siebie do końca nie poznam. Jednakże mając świadomość tych ograniczeń możemy siebie poznawać po to, aby bardziej kochać. (Jerzy Grzybowski)