SPOTKANIA MAŁŻEŃSKIE W ROCZNICĘ WOJNY

Spotkania Małżeńskie na Ukrainie nie przerwały działalności w czasie wojny. Prowadzone są tam nadal Rekolekcje Podstawowe dla małżeństw, Wieczory dla Zakochanych i spotkania formacyjne, zarówno stacjonarnie jak i zdalnie. Trwa regularna modlitwa różańcowa o pokój. 25 lutego, w rocznicę rosyjskiej agresji na Ukrainę, odbyło się zdalne spotkanie animatorów poświęcone znaczeniu duchowości i charyzmatu Spotkań Małżeńskich w czasie wojny. Spotkanie odbyło się zdalnie i uczestniczyło w nim ok. 75 osób – małżeństw, kapłanów i sióstr zakonnych, zarówno z grekokatolickiej, jak i rzymskokatolickiej gałęzi Stowarzyszenia. Mottem spotkania były słowa Jezusa „Miłujcie nieprzyjaciół waszych”. Uczestnicy spotkania rozeznawali co znaczą dla nich te słowa w warunkach wojny. W referacie przygotowującym to spotkanie Irena i Jerzy Grzybowscy podkreślili, że miłować mamy nieprzyjaciół jako osoby stworzone przez Boga, na Jego obraz i podobieństwo, ale równocześnie potępiać zbrodnicze czyny, których się dopuszczają. Nauka Kościoła jednoznacznie odnosi się do wojny obronnej i uważa ją za konieczną. Samo spotkanie wypełniły świadectwa animatorów Spotkań Małżeńskich z Ukrainy, w jaki sposób formacja Spotkań Małżeńskich, pomaga im podczas wojny.

 

WYSŁUCHAĆ NAWET WROGA

Ojciec Iwan, aktualnie kapelan na froncie, powiedział, że podjął stosowanie zasad dialogu znanych mu ze Spotkań Małżeńskich w relacji ze spotkanymi separatystami. „Pierwszą zasadą jest: najpierw słuchać, potem zrozumieć, a następnie podzielić się, dlaczego coś robimy. Kiedy zaczęliśmy to stosować, większość z tych ludzi, którzy byli przeciw nam, przyłączyła się do nas, przeszła na naszą stronę, poparła nas” – powiedział o. Iwan.

  1. Iwan podzielił się także inną sytuacją: „Na punkcie kontrolnym spotkali nas separatyści i zagrozili, że nas zastrzelą. Wszyscy leżeli na ziemi. Ja nie chciałem leżeć na ziemi, bo jestem księdzem, byłem w sutannie i z krzyżem. Początkowo nie chciałem słuchać tego, co mówili. Ale kiedy przyszedł ich dowódca i krzyczał różne rzeczy, przypomniałem sobie, że trzeba słuchać nawet tej osoby. I kiedy wyrzucił z siebie wszystkie swoje emocje i zaczął mówić to, co było dla niego prawdą, i jakby przeszedł do rzeczywistości tu i teraz, to efekt końcowy był taki, że powiedział do nas: ‘przepraszam, że tak się spotkaliśmy’, chodź, dokończmy to spotkanie inaczej. Dialog kosztuje zdrowie, kosztuje siły, wymaga dużo cierpliwości i zaufania – przede wszystkim zaufania do Boga, zaufania do siebie i zaufania do osoby, która jest przed tobą. Nawet jeśli jest to wróg, najpierw jest to osoba, a potem wszystko inne. Faktycznie jest to bardzo trudne, ale efekty są.” – powiedział o. Iwan. Dodał też, że zasady dialogu znane mu że Spotkań Małżeńskich odegrały później rolę w negocjacjach przy wymianie jeńców, a także w rozmowach z rodzinami poległych.

 

WYSŁUCHAĆ CIERPIĄCYCH

Także s. Erotea ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP w Kijowie dzieliła się z nami, że tym co najważniejsze w tym niełatwym czasie, to po prostu być i słuchać. Słuchać i słyszeć.  Mówiła: „Często ludzie chcą opowiedzieć, jak wyjeżdżali z Kijowa w pierwsze dni po rosyjskiej agresji. Widziałam jak Pan Bóg każdego z nich prowadził. Ważne było usłyszenie tych, którzy zostali w mieście. Pewien człowiek opowiadał mi ze łzami w oczach: ‘Wie siostra, nigdy nigdzie nie chodziłem sam. Wszędzie byliśmy z żoną i z dziećmi. I to jest dla mnie takie niezwykle trudne, że ja jestem tu, w Kijowie, a oni za granicą…’. Słuchanie i oglądanie łez dorosłego mężczyzny było dla mnie bardzo wzruszające i zachęcało do modlitwy za to małżeństwo i do wiary w moc Boskiej i ludzkiej miłości. Każdy, kto dzieli się swoim życiem, swoim przeżywaniem, staje się dla mnie kimś bardzo bliskim. Słuchanie, którego uczę się w naszej wspólnocie Spotkań Małżeńskich, wzbogaca mnie i napełnia. Wzrastam jako osoba, a dzięki doświadczeniu animatorów uczę się żyć dialogiem. Zasady dialogu pomagają mi iść naprzód w życiu duchowym. A kiedy brakuje zrozumienia ze strony innych, z pomocą przychodzi przebaczenie.”

 

ZAAKCEPTOWAĆ WROGÓW  JAKO LUDZI

Marta, także animatorka Spotkań Małżeńskich w Kijowie, powiedziała: „Moją miłością do nieprzyjaciół jest zaakceptowanie ich jako istot ludzkich, takich jak ja, stworzonych przez Boga, ale równocześnie potępienie wszystkich haniebnych, niemoralnych czynów, które popełniają. Jest moim nieustannym pragnieniem ich nawrócenie, a także pragnienie sprawiedliwego i miłosiernego sądu Bożego nad nimi… Ale ja nie mogę być tą, która rzuci w nich kamieniem, bo tak nie zrobiłby Jezus. Nie mogę nazwać wrogami i rzucić kamieniem w tych Rosjan, którzy pisali do mnie, do nas, płakali razem z nami, wspierali nas w modlitwie, w intencjach pomocy… Te przejawy ich miłości wywołują we mnie wielkie wzruszenie

A jej mąż Andrei zauważył, że  doświadczenia wielu Ukraińców są podobne do doświadczeń biblijnego Jonasza: „Bóg nakazał Jonaszowi udać się do Niniwy, aby tam głosić nawrócenie.  Jonasz miał udać się do miasta, które było dla niego ucieleśnieniem prawdziwej nienawiści i złości, ponieważ całkiem niedawno to imperium asyryjskie, którego centrum stanowiła Niniwa, zniszczyło jego rodzinne państwo, odebrało mu ziemię, być może zniszczyło jego rodzinę i przyjaciół. To, co zrobił prorok Jonasz, było ucieczką spowodowaną nieprzyjęciem tego, co mówił mu Pan, nie zaakceptowaniem tego, że Pan posyłał go do tych, których teraz najbardziej nienawidzi. W kategoriach czysto ludzkich jest to bardzo znane każdemu z nas, kiedy chcemy uciec, ukryć się, aby trudne problemy nas nie dosięgły. Ucieczka przed Bogiem zawsze będzie jednym ze sposobów, aby nie dać sobie odpowiedzi na to, co się z nami dzieje, nie dać odpowiedzi na wyzwania, które stawia przed nami Pan. A celem przyjęcia Bożej propozycji jest nasz wzrost w wierze.” – podkreślił Andrei.

 

Siostra Chrystofora, przełożona generalna  grekokatolickiej gałęzi Sióstr Służebniczek NMP na Ukrainie, także animatorka Spotkań Małżeńskich, stwierdziła: „Staram się nie podsycać swoich lęków i złości. Mam doświadczenia, w których trudno mi było zaakceptować pewne okoliczności i decyzje w sytuacji, która wywoływała u mnie gniew i złość. Szukałam pomocy w dialogu z Bogiem, w uświadamianiu sobie swoich uczuć. Ruch „Spotkań Małżeńskich” pomógł mi być bardziej uważną na swoje uczucia, być w kontakcie ze swoimi uczuciami i  dzielić się nimi z innymi. Spowiedź jest dla mnie małym „egzorcyzmem”, w którym mogę zrezygnować z pragnienia podsycania trudnych uczuć.”