SPOTKANIOWA DROGA KRZYŻOWA.
STACJA I
Jezus na śmierć skazany.
Skazany? To nie był normalny proces zakończony wyrokiem. Piłat Cię uniewinnił. To Ty, Jezu, przyjąłeś wolę Ojca, by oddać swoje życie za nas i przez to nas zbawić. Poddałeś się woli tłumu, który, nie wiedząc, co robi, wydał Cię na śmierć. Ty, Jezu, wiedziałeś, co Cię czeka, ale wytrwałeś w posłuszeństwie.
A nasze małżeństwo? Też w jakimś sensie jesteśmy skazani, choć wybraliśmy się dobrowolnie. Skazani na siebie, na dobre i na złe, aby umierać dla siebie, a rodzić się dla małżonka. Właściwie to skazani na miłość. Na całe życie. Prawdopodobnie też nie wiedzieliśmy, co robimy, jakie będą konsekwencje naszej decyzji. Ale chcemy w niej trwać.
- Jakie uczucia rodzą się we mnie, gdy rozważam scenę Twego skazania na śmieć? O czym one świadczą?
- Jakie uczucia rodzą się we mnie na myśl o podjętej przed laty decyzji o małżeństwie? O czym one świadczą?
STACJA II
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.
Czym jest ten krzyż? Co naprawdę bierzesz, Jezu, na ramiona? Najpierw przyjąłeś na siebie ludzkie ciało, potem grzech, który nas splamił. Ty – niewinny, bierzesz na siebie winy całego świata, by nas od nich wybawić – spłacić za nas dług Ojcu. Dzięki temu sprawiedliwość może połączyć się z miłosierdziem.
Naszym krzyżem są nasze obrączki. Nałożyliśmy je sobie w dniu ślubu, rozpoczynając wspólną drogę przez życie. Raczej nie myśleliśmy wtedy, że to może być nasza droga krzyżowa. Teraz wiem, że jeśli przyjmę z miłością mojego współmałżonka takim, jaki jest, z jego wadami i zaletami, cechami temperamentu i całą historią jego życia, może to być dla nas droga do zbawienia.
- W jakich sytuacjach spojrzenie na Twój krzyż pomogło mi owocnie przeżyć trudne emocje i przyjąć dobrowolnie to, co niesie życie?
- W jakich sytuacjach spojrzenie na obrączkę pomogło mi przetrwać małżeńskie trudności?
STACJA III
Jezus upada po raz pierwszy.
Mówiłeś, Jezu, że Twoje brzemię jest słodkie, a jarzmo lekkie. A jednak upadasz pod jego ciężarem. Pierwszy upadek można by zignorować, pomyśleć, że to tzw. “wypadek przy pracy”… Na szczęście, po pierwszym upadku łatwo powstać. Łatwo, jeśli się widzi sens dalszej drogi.
Mój pierwszy upadek to zwykle brak czasu dla małżonka, brak uwagi, by go wysłuchać ze zrozumieniem, by podzielić się sobą… To zajmowanie się swoimi sprawami, uleganie drobnym pokusom i zaniedbaniom.
- W jaki sposób mogę nadawać wartość mojej drodze życiowej?
- W jaki sposób mogę zapobiegać moim osobistym upadkom?
STACJA IV
Jezus spotyka swoją Matkę.
To spotkanie na pewno dodało Ci sił, Jezu. Spojrzenie Matki, pełne miłości i współczucia, wystarczyło za wszystkie słowa pocieszenia. Matki, która rozumie misję Syna i choć to sprawia Jej wielki ból, wspiera Cię na tej drodze. Współcierpi z Tobą. My także wezwani jesteśmy, by – jak św. Paweł – „dopełnić cierpień Chrystusa”.
Nasze matki nie zawsze nas wspierają. Bywa, że łączą nas z nimi trudne lub nawet toksyczne relacje, nieodcięte pępowiny, które psują nasze małżeństwo. Bywa, że kiedy patrzą na nasze małżeństwo, też cierpią, zwłaszcza wtedy, gdy się nam nie układa. Wynosimy z naszych domów rodzinnych różne obciążenia, tradycje, nawyki. Nie wszystkie budują nasze małżeństwo.
- Co mogę zrobić, aby jak Maryja, wspierać Cię, Jezu, w Twojej misji zbawiania świata?
- Co mogę zrobić, aby poprawić moje relacje z rodzicami, nie zaburzając mojej relacji ze współmałżonkiem?
STACJA V
Szymon Cyrenejczyk pomaga Jezusowi nieść krzyż.
Byłeś już tak słaby, że nawet żołnierze zlitowali się nad Tobą, Jezu. Przymusili Szymona, żeby pomógł Ci nieść krzyż. Chyba nie był tym zachwycony. Wyciągnięto go z tłumu i postawiono obok Skazańca, jakby też był czegoś winien.
Jako animatorzy Spotkań Małżeńskich zajmujemy się pomaganiem innym. Czasem robimy to z chęcią, entuzjazmem, a czasem jesteśmy “wyciągani z tłumu”, gdy nie ma chętnych do prowadzenia rekolekcji. W świadectwach ujawniamy swoje słabości, stając w jednym rzędzie z uczestnikami. Przypominają się Twoje słowa: “Jedni drugich brzemiona noście.”
- W przezwyciężaniu jakich słabości potrzebuję Twojej pomocy, Jezu?
- Kto z mego środowiska potrzebuje teraz mojej pomocy?
STACJA VI
Weronika ociera twarz Jezusowi.
Zawsze imponowała mi postawa Weroniki. Odwaga i miłość do Ciebie pomogły jej przedostać się przez kordon żołnierzy i dokonać tego, wydawać by się mogło, niepotrzebnego gestu. W nagrodę otrzymała na chuście odbicie Twojego Oblicza. Vera Icon.
Dla mnie takim gestem Weroniki jest postawa towarzyszenia małżonkom w kryzysie. Niewiele możemy dla nich zrobić, bo to oni sami muszą pokonać swoje trudności. Ale zawsze możemy ich wspierać dobrym słowem, uczyć dialogu z jego zasadami, podsycać nadzieję, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
- Panie, co próbujesz mi powiedzieć przez Twoje Oblicze w Ikonie Spotkań Małżeńskich?
- Jak towarzyszę bliźnim w potrzebie?
STACJA VII
Jezus upada po raz drugi.
Słabniesz coraz bardziej. Nawet pomoc Szymona nie uchroniła Cię od kolejnego upadku. Zapewne wzbudziło to w Tobie kolejny ból i bardzo trudne emocje. Mimo wszystko przezwyciężasz je i wstajesz, by dalej nieść krzyż. Niesiesz również mój krzyż – wpisany w małżeńskie obrączki.
Wielokrotnie i ja upadam w dialogu. Zamiast słuchania, rozumienia, dzielenia się sobą, stosuję wymówki, pretensje, oceny, ironię … Tych sposobów, by postawić na swoim, mam mnóstwo. A wszystko przez nienazwane, nieuporządkowane emocje.
- Skąd czerpiesz siłę, Panie, by powstać i dalej iść?
- Skąd ja mogę czerpać siłę i inspirację, by zaakceptować moje emocje i nie budować na nich postaw względem współmałżonka?
STACJA VIII
Jezus spotyka płaczące niewiasty.
Nie lubię użalania się nad sobą albo rozczulania się nad nieszczęściem innych. Czasem to są tylko tanie łzy, które mają usprawiedliwić brak koniecznego działania. Są jednak jeszcze inne łzy: skruchy, nawrócenia, radości z powrotu do Boga. Ty, Jezu, upominasz córki jerozolimskie i zachęcasz je, by nie tylko przeżywały współczucie, ale zadbały o nawrócenie swoich dzieci.
Uczucia są częścią nas. Pojawiają się spontanicznie i nie mamy na to wpływu. Płacz jest potrzebny. Oczyszcza z trudnych i przykrych uczuć, przynosi ulgę. Ale jeśli przeradza się w rozpacz, rozdrapywanie ran, narzekanie i ciągłe niezadowolenie, to staje się postawą zamykającą na dialog i na uzdrowienie relacji.
- W jakiej sytuacji zdarzyło mi się zapłakać nad sobą i poczuć łzy skruchy?
- W jakiej sytuacji udało mi się powstrzymać emocjonalną reakcję i dalej prowadzić trudny, cierpliwy dialog?
STACJA IX
Jezus upada po raz trzeci.
Mówi się, że do trzech razy sztuka… Czyli, że jak za trzecim razem się nie uda, to już nie ma rady. Wycieńczony krwawiącymi ranami upadasz, Jezu, po raz trzeci. Wstaniesz? Wydaje się, że już nie. A jednak. Jakaś siła nie z tego świata podnosi Cię z ziemi i każe iść dalej.
Wybucham złością, robię ciche dni. Mam dość wszystkiego. Nie radzę sobie z emocjami. Czuję, że żadne moje potrzeby nie są zaspokojone. Zamykam się na relacje, opatrując duchowe rany. To już koniec? Teraz już tylko rozstanie? Kryzys to nie koniec naszej wspólnej drogi.
- Jakie znam i stosuję środki – naturalne i nadprzyrodzone – by powstawać?
- Kiedy warto sięgać po dialog, z jego najważniejszą zasadą – o przebaczeniu, by przełamać kryzys małżeński albo impas w relacjach?
STACJA X
Jezus z szat obnażony.
Odarto Cię ze wszystkiego. Nie tylko z szat, ale przede wszystkim z godności, z intymności… A Ty, „jak baranek na rzeź prowadzony” nie skarżyłeś się. Nagość jakoś zawsze intrygowała ludzi. Nagi człowiek jest bezbronny, nie może nic ukryć, nie może nikogo udawać. Ubrany – stanowi pewną tajemnicę. Ciebie, Panie, odarto również z tajemnicy. Wystawiono Twoje nagie ciało na widok publiczny.
Szkoda, że przez grzech pierworodny utraciliśmy niewinność. W raju ludzie byli nadzy i nie czuli wstydu. Teraz nagość nie łączy się z niewinnością – raczej z pożądaniem, grzechem nieczystości. Trudno nawet nam, małżonkom, zachować czystość w akcie małżeńskim. Obnażając się przed sobą, stajemy się jednak szczerzy do bólu. Łatwo nam wtedy obdarzyć się miłością aż do rozkosznej ekstazy, ale jeszcze łatwiej zranić do szpiku kości.
- W jaki sposób mogę bronić ludzkiej godności w sobie i wokół siebie?
- W jaki sposób mogę dzięki komunikacji niewerbalnej wyrażać swoją miłość, by nie ranić współmałżonka?
STACJA XI
Jezus przybity do krzyża.
Miłość przybita do krzyża… Czy taka ukrzyżowana Miłość może coś jeszcze zdziałać? Jezus woła z krzyża: “Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.” Tak, może nas zbawić dzięki przebaczeniu.
Dialog przybity do krzyża, obrączki zdjęte z palców, małżeństwo unieruchomione separacją. Czy taki rozbity dialog może coś jeszcze zdziałać? To do mnie Jezus woła. Sama z siebie tego nie zdołam uczynić. Ale z Jezusem – przebaczę; spróbuję się pojednać.
- Jak mógłbym wyrazić Tobie, Jezu, że przebaczasz mi moje odejścia od Ciebie?
- Ile razy mam przebaczyć małżonkowi jego odejścia od dialogu – Miłości?
STACJA XII
Jezus umiera na krzyżu.
To już koniec? Jezus umarł, Miłość umarła, słońce zgasło… A myśmy się spodziewali zupełnie czegoś innego… Obiecywał przecież Królestwo Boże… Mówił do nas: “Trwajcie w miłości mojej”.
Dialog umarł, miłość umarła, widzę ciemność… Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie… I co teraz? “Choćbym przechodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną…” Przychodzą mi do głowy słowa psalmu. Jezu, ratuj moje małżeństwo!
- Jak mogę trwać w miłości Bożej?
- Jak na co dzień pielęgnuję naszą wierność?
STACJA XIII
Jezus zdjęty z krzyża.
Twoje umęczone ciało, Jezu, uwolniło się od belki. Złożono je w ramiona Matki. Co w tamtej chwili czułaś, Maryjo? Kiedy w Nazarecie mówiłaś swoje TAK dla Bożego planu zbawienia, nie wiedziałaś, co Cię czeka. Że ciało, które wyszło żywe z Twego łona, wróci do ciebie martwe, umęczone za grzechy świata. Za moje grzechy…
Nasz umęczony dialog również mogę powierzyć Tobie, Maryjo. Kiedy już nie mam nadziei na lepsze, kiedy na nic nie mam siły, mogę oddać się Tobie pod opiekę. Ufam, że zaopiekujesz się mną, naszym małżeństwem jak ciałem Twojego umarłego Syna. Albo chociaż tak, jak na weselu w Kanie. Matko, nie mamy już wina….
- W jakich naszych problemach potrzebuję pomocy, którą może dać Maryja, jaką dała w Kanie Galilejskiej?
- Co czuję na myśl o tym, że mogę trzymać w rękach życie i umieranie współmałżonka?
STACJA XIV
Jezus złożony do grobu.
Może się wydawać, że to już koniec: ciało pogrzebane, kamień zasunięty, straż postawiona. Nic więcej się nie wydarzy… Ale jest jeszcze poranek zmartwychwstania. Jezus oddał za nas, za mnie, swoje ziemskie życie. Ale przecież Ojciec, Syn i Duch Św. to jedność. A Bóg-Miłość jest wieczny i wszechmogący. Miłość jest wszechmogąca: wskrzesza umarłych.
Może się wydawać, że to już koniec. Dialog pogrzebany, w perspektywie – rozwód, plan, jak podzielimy majątek… Ale są jeszcze rekolekcje, warsztaty, sakramenty, przez które działa Bóg. On może wskrzesić naszą miłość, reanimować dialog, odbudować relacje.
Kto chce zachować swoje życie, straci je. A kto zechce stracić życie dla drugiego, zachowa je.
Jeśli ziarno wpadłszy w glebę nie obumrze, nie przyniesie owocu. Każdy kryzys może stać się szansą na rozwój i drogą do świętości.
- Jak na co dzień odkrywam ziarna zmartwychwstania miłości?
- Co jest moim umieraniem dla siebie?
oprac. Anetta Radecka