DROGA KRZYŻOWA W OŚRODKU ŁÓDZKIM

Przeprowadzona metodą telekonferencji przez Animatorów Łódzkiego Ośrodka Spotkań Małżeńskich.

 

Wprowadzenie

Ktoś kiedyś powiedział, że można umrzeć z braku miłości lub z powodu miłości. Obie sytuacje można odnieść do Jezusa. Umarł na krzyżu jako ktoś odrzucony, niekochany, a zarazem umarł jako ten, kto kocha do końca, bez granic. Krzyż jest największą w historii lekcją miłości. Mówi o miłości samego Boga, ale także o każdej ludzkiej miłości. By kochać po ludzku, potrzebujemy nie tylko słów, ale i ciała. Wie o tym Bóg. Dlatego wcielił się i swoim ukrzyżowanym ludzkim ciałem objawił miłość.

Chciejmy i my dziś w czasie tej drogi krzyżowej przeżywanej za pomocą telekonferencji we wspólnocie Łódzkiego Ośrodka Spotkań Małżeńskich prosić o piękną, ofiarną, służebną miłość dla nas, naszych rodzin i naszych bliskich. Stańmy w pokorze przed Bogiem, wypraszajmy przebaczenie naszych grzechów i słabości, otwórzmy się na Boże uzdrowienie oraz uwolnienie. Nade wszystko zawierzmy Bogu trudną sytuację epidemii koronawirusa w naszej Ojczyźnie i na świecie. Wiele osób, małżeństw, rodzin – tak jak mówiliśmy przed chwilą – przeżywa uczucia lęku, strachu, zniecierpliwienia, rozbicia, niepewności, zmartwienia. Potrzeba nam ogromu ufności, nadziei, optymizmu i wiary, że Bóg wie lepiej i nas bezpiecznie poprowadzi. Niech te intencje otwierają nas na wolę Bożą i pozwalają iść drogą Chrystusowego krzyża ku zwycięstwu.

Zapalmy w swoich domach świecę, spójrzmy na krzyż, wyciszmy się na chwilę i prośmy Ducha Świętego o prowadzenie.

Znak krzyża

Stacja I – Jezus przed Piłatem

Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. (1 Kor 2,1).

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Jezus stoi wśród nas. Nic nie mówi, nie broni się. My za to mamy tyle do powiedzenia, a właściwie wyrzucenia Bogu.

Tak się staramy, tyle czasu poświęcamy modlitwie, a w naszym życiu nic się nie zmienia, nieraz dzieje się jeszcze gorzej. Panie, nie słyszysz nas?

Mszy św. nie opuszczamy, na spotkania poweekendowe chodzimy, chcemy dobrze, a mimo to tak trudno nam się porozumieć w małżeństwie. Panie, dlaczego nic nie mówisz?

Kiedy dotyka nas choroba, ból – rodzą się pytania: „Gdzie jesteś Panie? Czy i to Cię nie interesuje?

W naszych rodzinach, w naszej ojczyźnie tyle osób cierpi, czuje lęk i bezradność, poddaje się zwątpieniu. Panie, nie widzisz tego?

Jezu, Ty – Słowo, które stało się ciałem stoisz pośród nas i swym milczeniem uczysz cierpliwości, wytrwałości, wiary. Milcząc, mówisz: „Pójdź za mną ”.

Stacja II – Jezus przyjmuje krzyż

„Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. (Łk 9,23)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Co czułeś, gdy wziąłeś ciężar całego świata na swoje barki? Zrobiłeś to, żeby nam otworzyć drogę do nieba, ale samemu dźwiganiu krzyża nie towarzyszyła radość. Gdy znosimy zły dzień męża czy żony bierzemy nasz krzyż razem z Tobą. To nie ciężar jednej słabości współmałżonka tak ciąży na naszych plecach, ale kochanie go i przebaczanie każdego dnia, tak jak Ty zrobiłeś to dla nas

Stacja III – Jezus upada po raz pierwszy

„Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. Potem wrócił i zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać?” (Mk 14, 33;37)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Panie Jezu ile razy my upadamy kiedy nie potrafimy usłyszeć żony czy męża zajęci własnymi potrzebami.

Ile razy oskarżamy współmałżonka  nie wkładając nawet trudu w poznanie kontekstu sytuacji. Albo oceniamy słowem lub w sercu, mierząc własną miarą, nie biorąc pod uwagę faktu, że jesteśmy inni.

Panie Jezu Ty, który upadłeś pod ciężarem naszych grzechów, dziękujemy  Ci, że wciąż nam  przebaczasz  w sakramencie pokuty i pojednania.

Prosimy Cię, Mistrzu, daj nam siłę, abyśmy i my za twoim przykładem, nauczyli się jak najszybciej przebaczać w małżeństwie i tym samym podnosić z naszych upadków.

Stacja IV – Jezus spotyka Matkę

„ A Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2,35)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Maryjo, Matko Bolesna, Ty wiesz, że miłość łączy się z cierpieniem.

Szczególnie miłość do własnego dziecka. Chcielibyśmy uchronić nasze dzieci

przed złem tego świata, wziąć na ręce, zasłonić własnym ciałem. Ale one

są już dorosłe. Idą własną drogą. Spełniają swoje misje, plany. A my nadal drżymy o każdy ich krok. Czy wiedzą, co robią ? Czy tak musi być ? Czy potrafimy się pogodzić z tym, że to ich życie, że same dokonują wyborów ?

Jest taka rzeźba na Kalwarii Wielewskiej: moment , w którym oczy Matki i Syna spotykają się. Oczy Matki pełne  cierpienia i oczy Syna, które zdają się mówić:

przepraszam, Mamo, przepraszam, że muszę Tobie zadać ten ból. Tak musi być. Kiedyś to zrozumiesz.    Maryjo, prosimy Cię, czuwaj nad  naszymi dziećmi i bądź przy nich, tak jak byłaś przy Swoim Synu.

Stacja V – Szymon Cyrenejczyk pomaga Jezusowie nieść krzyż

„I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego”. (Mk 15,21)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Twój duch Panie był silny miłością, ale ciało słabło coraz bardziej. Szymon pojawił się w porę. Pomógł. Nie byłeś sam z ciężarem krzyża.

Rodzina to z definicji grupa osób. Czy Twoja jest wspólnotą? A może składa się z „samotnych wysp” mieszkających pod jednym dachem? Czy my sobie nawzajem pomagamy w niesieniu swoich krzyży? I – może jeszcze trudniejsze – czy potrafimy poprosić o pomoc?

Stacja VI – Weronika ociera chustą twarz Jezusa

„Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz”(1 Kor 13,12)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Skazaniec prowadzony na śmierć, obok towarzyszy tłum gapiów pewnie tych   którzy u Piłata krzyczeli na krzyż z nim i teraz mają widowisko, które jest realizacją wcześniejszej oceny Tego człowieka.  Czas z Nim skończyć, im gorzej wygląda i gorzej się czuje tym lepiej. Przecież sobie zasłużył.

Dziś wiemy że to on zwyciężył,  że to on za 3 dni Zmartwychwstał a Jego misja trwa już 2000 lat. Dziś wiemy. Ale wtedy wszystko było jasne dla tłumu: Na krzyż i skończyć z nim….

I właśnie wtedy jedna osoba Weronika odważyła się nie zgodzić tą oczywistą dla tłumu oceną. Ona potrafiła dostrzec w Nim człowieka, uwierzyła ze to nie tak jak się wszystkim wydaje.

A w moim małżeństwie …. oczywista ocena męża/ żony jest przecież tak jasna i pewna. Przecież wiem jak jest, przecież widzę co on / ona robi. Dość tego , wykrzyczę co myślę.

Małżeństwo to tylko 2 osoby jak patrzę na żonę/ męża mogę być albo tłumem albo Weroniką

Ile razy przeciwstawiłem się pierwszej oczywistej ocenie ?

Ile razy podszedłem z czułością i zapytałem może chcesz herbatę, kiedy napięcie miedzy nami rosło jak w tej stacji Drogi Krzyżowej ?

Czy potrafię przeciwstawić się swoim uczuciom i podejść z czułością ?

Czy dopuszczam fakt że on/ona nie jest taki zły jak mówią moje uczucia ?

A może żona / mąż jest tym w kim przychodzi do mnie Bóg, tu i teraz, przecież on działa przez ludzi. Dlaczego  miałby nie działać przez tego najbliższego.

Czy zamienię odczucia tłumu na decyzję Weroniki pójścia pod prąd głównego nurtu moich przykrych uczuć ?

Stacja VII – Jezus upada po raz drugi

„Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym”. (Łk 21, 36)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Prawie 38 lat małżeństwa. Wiele dobrych wspomnień. Przyjemne uczucia – miłość, radość, zadowolenie, satysfakcja. Ponadto dzieci, praca, osiągnięcia. Po drodze potknięcia , ale mamy swoich Cyrenejczyków, swoje Weroniki – to przyjaciele, Spotkania Małżeńskie, rekolekcje, droga dialogu.
Jest dobrze, pierwszy upadek był tak dawno.

Tracimy czujność, nie dostrzegamy zagrożeń. Dotychczasowy entuzjazm wypiera rutyna, pojawia się zniechęcenie, brak cierpliwości, brak ochoty do słuchania. Wspólna modlitwa, coraz krótsza i coraz rzadziej.

Pomału uginają się nasze nogi, w końcu upadamy.
Jesteśmy obrażeni na siebie, rozczarowani, oddaleni.

Chrystus upadł pod ciężarem nie swoich grzechów, ale powstał.
My upadliśmy pod ciężarem własnych. Czy wstaniemy?

On się o nas upomina, przecież sakrament małżeństwa w nas trwa. Przypominamy sobie o odpowiedzialności za siebie wzajemnie, o przebaczeniu. Wracamy na drogę dialogu. Wstajemy z upadku.

Jezu miłosierny bądź  siłą naszego powstawania. Podtrzymuj, abyśmy nie zwątpili, nie odeszli zwłaszcza w tym trudnym czasie pandemii.

Stacja VIII – Jezus upomina córki jerozolimskie

„Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?  Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego”. (Łk 6, 41-42)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Z Ewangelii według św. Łukasza (Łk 23, 27-28)

A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!

Wśród tłumu, który towarzyszy Jezusowi, jest grupa kobiet z Jerozolimy: znają Go. Widząc Jezusa w tym położeniu, mieszają się w tłum i podążają w stronę Kalwarii. Płaczą.

Jezus je widzi, rozumie ich uczucie litości. Ale również w tym tragicznym momencie chce skierować słowo przekraczające pospolitą litość. On pragnie, żeby w nich, żeby również w nas, nie było tylko litowania się, ale nawrócenie serca. To, które uznaje własne błędy, które prosi o przebaczenie, które rozpoczyna nowe życie.

Jezu, oby te Twoje słowa nas przebudziły, oby dały nam choć trochę tej siły, która porusza świadków Ewangelii. Oby te słowa obudziły nasz naród, nasze rodziny do wybrania Ciebie jako Pana życia.

Stacja IX – Jezus upada po raz trzeci

„Jezus rzekł Piotrowi: «Zaprawdę, powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz»” (Mt26,34).

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Trzeci upadek, głowa Jezusa mocno uderza o ziemię. Jak trudno jest znaleźć w sobie siły, żeby wstać. Jezus jednak wstaje, bo nie wszystko się wypełniło. Trzeba iść dalej. Jezus postanawia, a Ojciec daje siły…Udało się wstać.

Znam dobrze momenty dojścia do ściany niemocy. Związana jest ona z najbliższymi, z pracą, szkołą, grzechem, chorobą, z własnym sercem. Jak trudno nam czasem wstać z łóżka. A tymczasem wystarczy postanowić, że chce się czynić dobro: wstanę, spróbuję, podniosę głowę i zaufam. A Pan zadba o resztę.

Panie Jezu, który z największym trudem podniosłeś się po raz trzeci, przepraszam Cię za chwilę w której zwątpiłem w Ciebie, w Twoją bliskość i pomoc.

Przepraszam cię za każdy moment, kiedy odtrącałam Twoją wyciągniętą rękę , chcącą mnie podnieść. Przepraszam za chwile, w których nie dałam się Tobie pocieszyć. Spraw, abym była kobietą nadziei./według Droga Krzyżowa ze świętymi kobietami/

Stacja X – Jezus z szat obnażony

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24).

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Smutno mi Panie Jezu, że zostałeś upokorzony przez odarcie z szat. Po ludzku odczuwam też gniew, że w tak niewyobrażalnie poniżający sposób próbowano odebrać Ci godność. My sami też często nie szanujmy siebie nawzajem. Zdarza mi się, że obnażam przy innych słabe strony mojego męża, wypominam pomyłki, choć wiem, że takie zachowanie wywołuje w nim poczucie skrzywdzenia, poniżenie. Czasem zranienie jest takie głębokie, że mąż milczy i zamyka się w sobie.

Jezu, Twoje pozbawienie intymności na szczycie Golgoty wzywa nas do czystości spojrzeń, myśli i czynów. Obnażenie Ciebie wymaga od nas poszanowania godności każdej osoby ludzkiej. W imię prawa do zachowania własnej intymności. Tym bardziej powinniśmy chronić bezbronne dzieci odzierane z niewinności, z naturalnego poczucia wstydu, przez narzucane programy.

-Ja wstydzę się rozebrać nawet przed lekarzem kobietą.

-A ja wstydzę się okazać swoją słabość nawet przed żoną, a może przede wszystkim przed żoną.

Jezu cichy i pokornego serca uczyń serca nasze według serca Twego.

Stacja XI – Jezus przybity do krzyża

„Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 19-20).

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Bóg Ojciec dopuścił mękę na swojego najukochańszego Syna, który wziął na siebie grzechy całej ludzkości.

Taka była cena naszego odkupienia z niewoli grzechu i szatana.

To grzechy nasze skazały Boskiego Zbawiciela na tak okrutną mękę. Dopiero ukrzyżowanie daje nam pojęcie o tym, jak straszną rzeczą w oczach Bożych jest grzech.

Ja, mój małżonek, ilekroć świadomie i dobrowolnie decydujemy się na grzech, przykładamy rękę do krzyżowania Chrystusa.

Ale też ilekroć pomawiamy się w gronie Spotkań Małżeńskich (i nie tylko, to może być też w pracy, w domu, wśród przyjaciół), zamiast wyjaśnić zaistniałe sytuacje.
Krzyżujemy kogoś pomawiając go o coś, wyrażając o nim niepochlebne opinie, czy też zwyczajnie myśląc o nim w kategorii, że poczynił bluźnierstwo w naszych oczach, bo nie dołożyliśmy starań, aby go zrozumieć, czy odczytać jego intencje.

Prawdziwa miłość zawsze milczy: wyrazem prawdy są czyny, nie słowa, uczucia, czy myśli.

Miłość, która nie jest niczym więcej, niż uczuciem, nie jest Miłością. Miłość, która nie przeistacza się w czyn, nie jest Miłością.

Im bardziej się kocha, tym więcej się czyni. Im bardziej się kocha, tym bardziej jest się gotowym cierpieć za osobę ukochaną.

Kiedy się prawdziwie kocha, znosi się nawet rozdarte ciało i duszę, przebite ręce i stopy. I nie krzyczy się, jak dziecko, że boli. A boli. I jest się wdzięcznym za ten ból.

Jezu Chryste, za nas ukrzyżowany, wzbudź w nas wielką bojaźń przed grzechem, a nawet nienawiść do grzechu. Krzyżowaliśmy Cię nieraz naszymi grzechami – nie chcemy tego czynić więcej. Przez pokutę będziemy w sobie krzyżować grzeszne namiętności. Matko Najboleśniejsza! Ucieczko grzeszników, módl się za nami, byśmy wytrwali w tym postanowieniu.

Stacja XII – Jezus umiera na krzyżu

„Ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 7-8)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Śmierć zazwyczaj kojarzy się z końcem, ostatecznością, faktem, którego nie jesteśmy w stanie ominąć. Każdy z nas będzie zmuszony do stawienia czoła tej ostateczności. Jako chrześcijanie otrzymaliśmy jednocześnie od Boga zapewnienie, że nasza ziemska śmierć nie jest ostatecznością. To zapewnienie zostało potwierdzone przez Jezusa – Boga-człowieka, który zmartwychwstając pokazał, że śmierć nie ma władzy nad człowiekiem, który zawierzył siebie Bogu. Jest to ogromny dar dla każdego chrześcijanina.

Czy teraz wierzę i czy będę w chwili śmierci potrafił uwierzyć Bogu, że po śmierci mojego ciała będę mógł oglądać Boga twarzą w Twarz?

Czy z miłością staram się spełniać swoje obowiązki jako mąż, żona, rodzic?

Czy modlę się o dobrą śmierć dla siebie, mojej żony/męża.

Czy pomagam mojej żonie/mężowi stawać się lepszym człowiekiem?

Czy na co dzień zapewniam swoją żonę/męża o swojej miłości do niej/niego?

Jakie uczucia towarzyszą mi teraz na myśl o tym, że niespodziewanie mogę umrzeć ja, moja żona/mąż?

Co powiem Bogu kiedy spotkam Go po śmierci?

Stacja XIII – Jezus oddany swojej Matce

„Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?»” (Łk 2, 48-49).

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Są momenty kiedy wydaje się że wszystko umarło, że nie ma już nic do zrobienia. Tak wiele wysiłku włożyłam w relację z mężem, a tu kolejne niezrozumienie, chciałam tylko zapytać a on mówi, że go atakuję, staram się, próbuję ale jest tylko gorzej.

Bo jak mam zrozumieć, że Ona nie robi tego złośliwie kiedy ja widzę co innego. Nie zauważa tego co zrobię, ale stale widzi to, o czym akurat zapomniałem. I żadne próby nawiązania kontaktu tego nie zmieniają – jest jeszcze gorzej doszliśmy do ściany. I co dalej? Czasem pomaga spowiedź.

Tak bardzo pragnęłam, aby dziecko miało dobre życie, aby był0 blisko Boga, a ono  wybrało inaczej, nie umiem przyjąć tego jako woli Bożej, jest to moja porażka. Śmierć bliskiej osoby – siostry, ojca, nienarodzonego dziecka boli, ale to tylko śmierć fizyczna – przejście do nowego życia. Śmierć duchowa bliskiej osoby boli cały czas i czas nie leczy tego bólu.

Maryja trzyma na rękach  Jezusa, tak jak w Betlejem, teraz na Golgocie a jej ” serce przeszywa miecz boleści”.  Ale to nie koniec, bo miłość nie może zostać bezowocna.

„Matko Bolesna naucz nas tej trudnej miłości, która nie ucieka przed cierpieniem, ale ufnie zawierza miłości Boga, dla którego nie ma nic niemożliwe go ”JPII

Stacja XIV – Jezus złożony w grobie

„Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa,  tak też wielkiej doznajemy od Chrystusa pociechy” (2 Kor 1, 5).

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Pan Jezus kiedy żył wypowiedział takie słowa: „Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli  obumrze przynosi plon obfity”.

Trzeba aby w nas umierało zło, wszystko co podłe, głupie i małe, a wstawało to co proste i czyste.

Nie oceniajmy swoich uczuć. One mówią nam tylko o naszych potrzebach. Pomóż nam Jezu zabijać w nas zło, wyzbyć się prostactwa, tchórzostwa i głupoty. Spraw byśmy zatęsknili i dążyli drogą, która jest ważna i zachwyca swą mądrością.

Pomóż nam pokazać jak ważna/y jest dla mnie żona/mąż, jak jest kochana/y przeze mnie. Nie w sposób pośredni ale przez słuchanie i dzielenie się, bez oceniania.

Gdy jedno z nas wyciąga rękę do drugiego, zranienie, poczucie krzywdy i niezrozumienia zaślepia nam wartość i ważność dialogu.

Tyle razy umieraliśmy by zmartwychwstać ponownie silniejsi  i razem podążać przez życie.

Na ziemi wszystko ma swój koniec: dzieciństwo, młodość, życie ludzkie. Ale zawsze pozostanie Miłość. Bo Miłość to Bóg.

Działając we wspólnocie wszystko czego się w niej nauczyliśmy przenieśliśmy do naszego małżeństwa. Modlitwę zamieniliśmy na modlitwę małżeńską, a dyskusje na ważne tematy – na dialog małżeński. Im więcej daliśmy innym tym więcej zyskaliśmy dla siebie.

Dziękujemy Ci Panie za dar bycia razem z Tobą i ze sobą, w Spotkaniach Małżeńskich w trudach i radościach. Dziękujemy Ci Panie.

Stacja XV – Jezus Zmartwychwstały

„Nie ma Go tutaj: zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Łk 24, 6-7)

Kłaniamy się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…

Łk 24, 5 Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych ? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!

Po złożeniu ciała Jezusa do grobu wydawało się, że to już koniec. Podobne myślenie może  ogarnąć małżonków, gdy ich miłość mówiąc lakonicznie wygasła i umarła. „Już nic nas nie łączy, pozostaje się rozstać, a przynajmniej odseparować i nie dzielić uczuciami, nie słuchać, oceniać, wstrzymać przebaczenie”.

Tymczasem trzeciego dnia nad ranem, brzaskiem, rozlega się niepokojący głos. Kobiecy głos Marii Magdaleny, Joanny i Marii, matki Jakuba, który oznajmuje, że nie ma Jezusa w grobie, i że miały widzenie aniołów.

To czcza gadanina mówią apostołowie. A jednak …

To przecież często kobiety są posłańcami dobrych myśli, że nie wszystko stracone, to one zachęcają do weekendów spotkań małżeńskich, do spotkań poweekendowych, do zjazdów i innych sposobów działania Stowarzyszenia Spotkań Małżeńskich, by ratować małżeństwo.

Zmartwychwstanie, to nieoczekiwany stan, który każe dostrzec sens w doświadczeniu drogi krzyżowej.

Zmartwychwstanę, gdy wypełni się moja miłość do małżonka wyrażająca się w   powstawaniu z upadków kolejnych nieporozumień, pomocą okazywaną jak św. Weronika, by ulżyć w cierpieniu dobrym słowem i gestem, bądź nawet będąc przymuszonym jak Szymon Cyrenejczyk. Syn Boży nie chciał litości nad sobą, ale prosił by się modlić, w naszym przypadku – tj. małżeństw za potrzebujących współmałżonków.

Zmartwychwstanie miłości małżeńskiej następuje często niezauważalnie dzień po dniu, poprzez podejmowanie kolejnych prób dialogu, słuchanie zamiast mówienia, rozumienie zamiast oceniania dzielenia się zamiast dyskutowania, a nade wszystko przebaczanie.

Jezus umierając na krzyżu przebaczył, a po trzech dniach zmartwychwstał, niech więc to będzie i moja droga, ku przebaczeniu małżonkowi.

Zmartwychwstanie miłości małżeńskiej jest możliwe, bo nasz Pan zmartwychwstał my, którzy w to wierzymy będziemy czerpać ze zdrojów zbawienia.

Na zakończenie naszej drogi krzyżowej w duchu jedności i troski za siebie oraz innych, prosząc o zahamowanie epidemii koronawirusa, śpiewajmy z wiarą i ufnością Suplikację: „Święty Boże, święty mocny…”

Błogosławieństwo

Rozważania przygotowali animatorzy Łódzkiego Ośrodka Spotkań Małżeńskich:

Ania i Jurek Błaszczykowie, Agata i Wojtek Jedlińscy, Kasia i Michał Marszałek, Kamila i Mirek Kieliszkowie, Jola i Adam Krześlakowie, Ela i Wiesiek Malinowscy, Ela i Jurek Marcinkiewiczowie, Henia i Jarek Skólscy, Maria i Piotr Michałowscy, Ania i Bogdan Oleksiewiczowie, Agnieszka i Jarek Pawlakowie, Krysia i Jacek Pawlakowie, Ewelina i Michał Woźniakowie, Kasia i Marek Żelaskowie. Prowadzenie modlitwy ks. Dariusz.

Zdjęcie pochodzi z serwisu https://pixabay.com/